Wracam się do pokoju i otwieram starą, drewnianą szafę w której znajdują się sukienki od Cinny. Po raz ostatni założę jego projekty, ponieważ gdy na nie patrzę ból w sercu się nasila, a wspomnienia się uruchamiają w mojej głowie.
Przede mną są piękne suknie zdobione przeróżnymi rodzajami pereł, kamieni szlachetnych, kryształami, jednak tylko jedna przykuwa moją uwagę najbardziej. Wisi w kącie na wieszaku samotnie, tak jakby ktoś dał mi znak że na mnie czeka już od dawna abym ją założyła.
Jest to sukienka, którą założyłam na wywiad z Caesarem po 74 Igrzyskach Głodowych. Obok mnie siedział Peeta, a przede mną Kapitolińczycy głodni naszej miłości, którą widzieli już podczas naszej walki o życie.
Pomarańczowy to ulubiony kolor Peety. Upamiętnię tą chwilę zakładając tą sukienkę dla niego.- myślę pocieszając i motywując się jednocześnie.
Koszulę i spodnie zrzucam na ziemię, a delikatny materiał powoli ściągam z wieszaka.
Dochodzi do mnie krzyk Finnicka. Ale on mnie nie woła, abym zeszła na dół i że się spóźnimy.
- Katniss! Uciekaj! Pociąg na Ciebie czeka! Uratuj siebie i Peete! - nagle słyszę szur butów i trzask drzwi. - Odróżnij przyjaciela od wroga! - krzyczy załamanym głosem.
Biegnę na dół, omal się nie potykając o schodek. O co chodzi?! Przecież miałam z nim jechać do Kapitolu. Co miały znaczyć jego słowa?
Gdy jestem już przy drzwiach prowadzących na zewnątrz widzę Strażników Pokoju targających za sobą rannego Finnicka. Do oczu napływają mi łzy. Jestem zdezorientowana.
Biegnę boso do lasu, aby wziąć łuk i strzelić do nich, ale gdy już wracam... Gdy już wracam ich już nie ma,a po moim przyjacielu zostały tylko ślady krwi zostawione na wyschniętej trawie przez słońce.
Wycieram łzy rozpaczy i ruszam przed siebie rzucając łuk w krzaki. Sukienka jest trochę obdarta i brudna, ale nie będę się już przebierać, bo jestem pewna że w Kapitolu znajdą dla mnie jakieś czyste ubranie, albo nawet w pociągu.
Mija kilka godzin i jestem już na miejscu. Na stacji, która opustoszała, nie ma żywej duszy, ale pociąg stoi i chyba czeka aż wsiądę i mnie stąd zabierze. Gdy zerkam na kierowcę, widać że na mnie patrzy i sie uśmiecha, chyba zachęca mnie abym wsiadła.
Wchodzę niepewnie. Przede mną korytarz, drzwi się zamykają i pojazd zaczyna się rozpędzać. Idę przed siebie i zaczynam przypominać sobie gdzie była moja sypialnia, a gdzie Peety. W końcu wchodzę do pokoju, gdzie jedliśmy kiedyś śniadanie,obiad,kolację.
Łzy wciąż napływają mi do oczu, nawet nie mogę się opamiętać. Jak ja będę wyglądać w Kapitolu? Jakoś się tym zbytnio nie martwię. Martwi mnie oddech jakiejś osoby, czuję jej perfumy i zapach. Znajomy zapach. Chleba.
- Czekałem na Ciebie, skarbie.
Moje serce zaczyna bić mocniej.
Świetne no po prostu świetne *-* Peeta wrócił! :D Ale smutno ze Finnicka zabrali :( Mam nadzieje ze zwrócisz go jeszcze do opowiadań xD Czekam na kolejne :3
OdpowiedzUsuń