- Tak... Przyjaciółmi. - mój wzrok wbity jest w podłogę, a w pewnym sensie moim zdaniem Peeta wie, że coś mnie gryzie.
- Coś nie tak? - pyta.
- Niee... Jest świetnie. - mówię z nutą ironii w głosie. - Nigdy nie było lepiej.
- Katniss, znam Cię. - wstaje i dotyka moją twarz dłońmi, zmusza mnie do kontaktu wzrokowego. Nie podoba mi się to, ale patrzę się w jego oczy, mając nadzieję, że zaraz będzie po wszystkim. - Ani trochę się nie zmieniłaś. Jesteś taka sama.
Zamilknęłam. Nie mam odwagi się do niego odezwać, zraniłam go tyle razy, że jest w stanie zrobić to co ja. Nie wiem czy tak jest, ale istnieje cień szansy na to, że zmieniłam go na gorsze. Boję się tego.