Jego powieki są opadnięte, słychać tylko jego cichy oddech. Gdyby nie to ucho, które mi w Kapitolu wyleczyli nie słyszałabym takich rzeczy.W pewnym sensie Peeta obejmuje mnie, ale sądzę, że zrobił to abym nie spadła z łóżka, bo omal tak się nie stało. Jego kąciki ust zaczynają się lekko unosić, a po chwili widzę błękitne oczy, których blask i piękno może przykuć każdej dziewczyny uwagę.
-Przepraszam.- przeciera oczy. - Bałem się, że będziesz mieć koszmary.
- Dzięki. Noc bez koszmarów to dla mnie rzadkość. - uśmiecham się.
- Nigdy tak dobrze nie spałem. - mówi i zabiera ręce z moich bioder.Siada na łóżku trochę zaspany.
- Czemu? - pytam.
- Nie pamiętasz? Każdy koszmar, który mi się śni jest związany właśnie z Tobą.- wstaje i idzie prosto do drzwi. - Ale gdy Cię widzę... Jestem pewien, że to tylko głupi sen, a ty jesteś przy mnie.