muzyka

sobota, 18 czerwca 2016

50 ,,Together?"

-Oczami Katniss-

Ehh, dlaczego miecz, a nie strzały i łuk?

Sięgam po rękojeść miecza, który znalazłam u stóp człowieka zamienionego w kamień. Zaczynam ciąć nim wszystkie liany i liście drzew, to co tylko mi się napotyka na drodze. W oddali stoi ogromne drzewo, jakby ono oznaczało samo centrum nieznanego mi dotąd miejsca. Podbiegam z lekką powagą na twarzy i ze spokojem dotykam rzecz znajdującą się na gałęzi nad moją głową. 

- Sznurek, Katniss. Wiesz co z nim zrobić. - mówi jakiś głęboki głos z dziury, którą dopiero teraz zauważyłam. Wiatr daje mi po twarzy i rozwiewa moje pojedyncze ciemne kosmyki. - Sznurek. Kochanka. Powieś się ze mną...

- Kim jesteś? - rozglądam się we wszystkie strony mając nadzieję, że postać ukaże się.


Odwracam się do tyłu. Tuż przed moim nosem stanął chłopak z wychudłą, podrapaną i zakrwawioną twarzą. Włosy ma w nieładzie i brudzie, ale i tak nie zepsuło to jego wizerunku. Wciąż jest przystojny, a nawet jeszcze przystojniejszy. 

- Nie opuszczaj mnie...- zamyka oczy.- Dopóki śmierć nas nie rozłączy... Już nigdy się nie rozstaniemy. Obiecuję. Podaj mi rękę...

Jemu nie da się oprzeć. Wyciągam rękę naprzeciw jemu i tak nasze palce splatają się ze sobą. Czuję, jak dreszcz przechodzi mi po plecach. On wygląda tak dostojnie, mądrze. Dostrzegam nawet jego jasną, zieloną aurę, a do głowy przychodzą mi różne myśli: Czy tylko ja to widzę? 
Peeta trzymając mnie za rękę, pociągnął nas obydwojga w bezdenną ciemność.
Wokół mojej szyi oplótł się długi, wąski sznur. Blondyn mnie puścił. Pognał dalej, a ja wiszę nie mogąc zaczerpnąć powietrza. 

- Taki los zabójcy. - szepcze do mojego ucha śmierć. - Nie wrócisz, nie wrócisz morderczynio. 


Budzę się z wrzaskiem. Ścieram krople potu z czoła i robię wielki wdech, ale to nic nie pomoże. Przed moimi oczami dalej będzie postać z kapturem na głowie i wyraźną czaszką. 
Do mojego pokoju wparowuje Peeta zaniepokojony. O rany. On wygląda jak z tego snu!

- Koszmar? - pyta.

- Tak. - przyznaję ze smutkiem. Te koszmary są coraz gorsze. - Zostań ze mną, proszę. 

Widać, że nie jest zadowolony z mojej prośby, jednak podchodzi i układa się obok mnie na łóżku głaszcząc mnie po włosach.

- Ja już tak dłużej nie mogę. - bawi się moją grzywką. - Czy mogę Cię o coś prosić?

- Mówisz zupełnie jak Paul. - myślę głośno.

- Co?! - podskakuje. - Czy ja właśnie usłyszałem z Twoich ust kim był ten gość, który doprowadził Cię dokładnie pod drzwi szczęśliwy? 

- Peeta. Dziwisz się, że nie mogę Ci zaufać. I coraz bardziej mi to utrudniasz! 

- Katniss! On jest niebezpieczny! - mówi ochryple.

- On jest niebezpieczny?! Zastanów się co mówisz! Powiedział, że ją zabiłeś. 

- Powiedział.. że kogo zabiłem?

- Grace. A mimo to jakoś mu nie wierzę. Więc, proszę Cię. Z łaski swojej daj mu spokój, bo on dużo przeszedł. I wiesz co? Właśnie idę się z nim spotkać! Żegnam! - krzyczę.

- Nie. Nigdzie nie pójdziesz. Zostaniesz ze mną.

- Że co proszę? Najpierw mnie odrzucasz, a teraz masz czelność mnie zatrzymywać, żeby tylko z Tobą tu zostać?

- On próbuje przeciwstawić Cię przeciwko mnie. Żebyś się w nim zadurzyła.- warczy. - A z resztą co ja będę gadał. To Twoje życie. 

- I poprawnie.

Nagle przyłapuję go jak mi się przypatruje. Czuję się zażenowana, ale też szczęśliwa. 
Łapie mnie za podbródek, a następnie obejmuje tak mocno, jakby za tym bezgranicznie tęsknił. Wkrótce nasze usta się odnajdują, a do moich nozdrzy dochodzi woń pieczywa. Cały zapach rozniósł się po domu wraz z moimi perfumami, które dostałam od Haymitcha na urodziny. 
Odlatuję. Ten pocałunek był tak gwałtowny, tak tęskny, z goryczą i żalem. Odsuwa się, a ja mam ochotę na więcej, jednak opamiętuję się. Ja muszę być na niego obrażona!

- Powiedziałem, że dłużej tak nie mogę. - odszedł z miną niewiniątka.

Natychmiast reaguję. Łapię go za rękę mając nadzieję, że te wszystkie okropne chwile się skończą, a stary Peeta powróci do mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy. Spojrzał na mnie spode łba, jakby żałował tego co zrobił. Ale nie powinien. Nie zrobił tego z przymusu, tylko z potrzeby, jaka gromadzi się dzień w dzień w naszych ledwo bijących sercach przez tęsknotę.

- Nie utracę Cię po raz kolejny. - złapałam go mocniej, aby się otrząsł. - Nie pozwól mi cierpieć dalej. Nie pozwól, by mi Cię zabrali. 

- Cały czas żyłem w strachu, że mogę Cię stracić. - uronił kilka łez. - A teraz nie mam się czego bać, bo to już nastąpiło. Mimo to ty dalej się upierasz.

- Nie straciłeś mnie. Ty mnie dopiero tracisz. - uśmiecham się mało zauważalnie. 

Unosi brwi i drapie się po głowie. Mimo iż jest gwar, który dochodzi z ulicy, słyszę każdy szelest, każdy najcichszy pomruk, a w ostatnich miesiącach nie usłyszałam tak cudownych słów jak teraz, choć są proste, ale też trudne w wypowiedzeniu:

- Kocham Cię. - szepcze.

- Ja Ciebie też. - rzucam mu się na szyję, a jego twarz zanurza się w moich włosach. - Nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłam za Twoimi gorącymi pocałunkami i słowami.

Ale to i tak nie trwa długo. Odpycha mnie od siebie. Urania kolejną gorzką łzę, co też doprowadza mnie do płaczu. Coś go blokuje.

- Ale to nic nie zmienia. - opuszcza głowę. 

- Peeta... Jeśli mnie kochasz, to powiedz mi wszystko. Nawet jeśli miałabym umrzeć. Wolę najgorszą prawdę od kłamstwa. Muszę wiedzieć co się dzieje. - głaszczę go po policzku.

- Czasem to niewiedza jest lepsza. - rzecze. - Nie pozwolę Ci umrzeć. Gdybyś spadła z klifu, to ja też. Jeżeli utonęłabyś w wodzie, ja również. Jeśli zginęłabyś w pożarze, to i ja bym się zanurzył w płomieniach.  Ale to ma się nie wydarzyć. Obiecaj mi, że gdybym w jakiś sposób zmarł, to ty nie popełniłabyś samobójstwa. Pragnę tylko jednego: Abyś była szczęśliwa. 

- Będę szczęśliwa, jeśli tylko zdradzisz z czym tak na prawdę igrasz. Już od początku sądziłam, że ktoś każe Ci być cicho. 

- Nie uwierzysz, jeśli powiem. - dłonie położył na moich biodrach. 

- To miłość uczy wiary i ufności. - zachowuję powagę na twarzy, gdy widzę jak walczy ze sobą.

- Obiecaj, że nikomu nie powiesz. Że zostanie to między nami. Przyrzeknij. 

- Przyrzekam.


Opowiedział mi o tym jak poznał Victorię, o dziwnych telefonach, groźbach Paula, tajemnicach Snowa, o których sobie przypomniał, choć był torturowany i wyżarty z pamięci, o szpiegach wyglądających jak typowi ludzie z ulicy. 

Nie chciałam mu wchodzić w każde słowo, ale czasem zdarzały się przypadki, że musiałam ingerować. Wzruszyłam się na samą myśl, jak bardzo jestem bliska Peecie. On miał tylko jeden cel: Aby mnie ochronić, czyż to nie słodkie?

- Zachowywałeś się w stosunku do mnie ozięble, abym była bezpieczna? 

- Jesteś dla mnie najważniejsza. - muska moje wargi. 

- A więc co zrobimy z Paulem?

- Nie chciałbym, abyś rzuciła się w ten jego wir. 

- Mogłabym go oszukać w jakiś sposób... - do mojej głowy przychodzi tylko ta myśl.

- Nie ma mowy! - protestuje. - Chcę się Tobą nacieszyć. 

- W jaki sposób? 

- Może ucieknijmy gdzieś razem? 

- Serio? To już jest przereklamowane. - chichoczę. - Mam lepszy pomysł. 

Drażnię go szeptem wychodzącym z moich ust. Przemienia się to w coś kuszącego. Gryzę go w ucho, a ten jęczy z bólu, też z rozkoszy. Peeta zaczął całować mnie gorąco w usta, a potem jego wargi przeszły na szyję.  Popchnął mnie na ścianę, a ja się nie opieram. Było mi tak tęskno, tak smutno, że nie wytrzymam bez niego. Czy ktoś mi go zesłał, abym dowiedziała się w całości jakie może być życie? Szczęśliwe czy smutne? Chodzi o to, że nikt nie może być na zawsze szczęśliwy. Można ponieść klęskę tak jak ja i stać się złowroga wobec otoczenia, ludzi. To uczy wytrwałości i patrzenia w inny sposób na świat, który nas otacza. 

- Czy jesteś tego pewna? - pyta cicho.

- Dłużej już nie wytrzymam. 

Tak więc kontynuował te pieszczoty.
Ściana przerodziła się w łóżko. Zdjął ze mnie koszulę nocną i zaczął pieścić mój biust.
Wkrótce moje ciało mu się oddało.

***
-Oczami Johanny-

Chociaż moje mieszkanie stoi dwa domy dalej od Katniss, do moich uszu dochodziły dziwne odgłosy. Bez wahania ruszam do przyjaciółki, sprawdzić czy żyje. A co jeśli był to jakiś napad, a ją porwano? Może nawet teraz krzyczy z przerażenia, jednocześnie prosząc kogoś o pomoc? 
Pewnie brzmiało by to: Jo! Pomóż mi! Uratuj mi życie, a dostaniesz solidne wynagrodzenie! 

Zawsze oczywiście zostaję bohaterką, która ratuje kogoś z opresji. 

Gdy jestem przy drzwiach, nawet nie pukam. Wolę nie dawać znaku włamywaczom, że tu jestem. Jednak nie idzie wszystko po mojej myśli. Przez przypadek moja stopa ugrzęzła w wazie. Próbuję na każdy sposób jakąś ją stąd wyciągnąć, ale się nie udaje. Tak więc hałasując głośno, wchodzę do góry po schodach jak głupia. 

- Kaaaaatniss! - szepczę.  - Katnissssssss! Żyjesz? Bo potrzebuję pomocy! Moja noga trafiła do więzienia! 

Przede mną jest pięć drzwi i trafnie strzelam w dziesiątkę, gdzie znajduje się sypialnia Katniss. No co? Dawno ją odwiedzałam, a jak już się spotkałyśmy, to u mnie! 

Stoję jak oparzona. Kuferek z biżuterią leży, lustro jest rozbite, a krzesła poprzewracane, w dodatku po podłodze walają się ubrania. Ci ludzie musieli zrobić tu niezłą balangę. Ciekawe kto to posprząta! 
Decyduję się pozbierać kawałki szkła, aby nie skaleczyć sobie jednej gołej stopy. Na wszystko co święte! Jak ja muszę wyglądać z tą wazą?!

W końcu siadam na łóżku Katniss w połowie z siebie zadowolona. Muszę obmyślić plan jak ją uratować.
Niespodziewanie dochodzi do mnie czyiś pisk.

- AU! 

Podskakuję z przerażenia. 

- Kim jesteś? Mam miskę i nie zawaham się jej użyć! - krzyczę.

- Johan! Usiadłaś mi na nodze! - warczy ktoś. 

Odwracam się na pięcie. Na łóżku leży Katniss. Tyle że nie sama. Z Peetą Mellarkiem. 

- Co tu się dzieje? - bąkam. - Musiało mnie sporo ominąć.

- Taa...- potwierdza syn piekarza. - Naprawdę sporo.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Taaak! Ten kto nie czyta moich odpowiedzi na komentarze, pewnie nie wiedział, że Peetniss za niedługo będzie razem! :D A prócz pocałunków jeszcze jakaś siła zaciągnęła ich do łóżka :') 
Rozdział 50! Jak ten czas szybko mija... Dlatego postanowiłam zrobić taki specjał, bo w końcu blog jest o Katniss i Peecie, to pasuje żeby byli już razem!

Jeśli będzie 5 komentarzy, od razu biorę się za następny rozdział.
Do zobaczenia wkrótce! Mam nadzieję, że raczycie napisać opinię, należy mi się.

Zapraszam również na bloga o półbogach, klick ----> klikej!

Płonący Kosogłos

15 komentarzy:

  1. No w końcu Peetniss!! Mam nadzieje, że z Paulem się wszystko wyjaśni, a Kąt i Peeta będą razem już na dobre i na złe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu! :D Przez 49 rozdziałów tłukłam te wszystkie rozłąki i rozpacze i wyszło! XD

      Płonący Kosogłos

      Usuń
  2. Wooow ! No nareszcie ! Wszyscy na to czekaliśmy ; oby tak dalej ;* gratuluję 50 rozdziału . A teraz bierz się za następny !
    ~Willow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Hmm, z rozdziałami to nie tak łatwo, próbuję poukładać to wszystko w całość. Dopiero gdzieś koło 40 rozdziału wymyśliłam Paula, więc muszę go jakoś pomieścić :P

      Płonący Kosogłos

      Usuń
  3. OMG!
    W końcu Peetniss♡♡♡
    Tak genialnie,tak romantycznie,tak pięknie to opisałaś *,*
    Uroniłam łze szczęścia ^^
    Po tylu rozdziałach rozłąki nie dziwię się że wylądowali w łóżku
    I tak ma być xdddd
    Mam banana na twarzy po prostu :D
    Jeszcze ta Jo hyhy ^^
    Uwielbiam oczywiście twoje wszystkie rozdziały,ale ten jest naprawdę świetny :D
    Nie mogę się doczekać rozwinięcia tej sceny xd
    Dziękuję Ci że skróciłaś moje męki bo nie mogłam już się doczekać ich tak razem razem
    Dziękuję Ci za ten rozdział ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że ci się podobało <3 Chociaż takie rozdziały romantyczne nie leżą w mojej naturze, to jakoś postarałam się napisać, ale zadowolona jakoś nie jestem :'D
      Johanna oczywiście musi rozbrajać, odegra ogromną rolę na tym blogu, będzie tą bardziej pozytywną postacią rozładowującą napięcie w smętnych chwilach xd
      Noo, już czas żeby byli razem, sama czekałam na ten rozdział, tak szybko czas minął! XD

      Płonący Kosogłos

      Usuń
    2. Zapraszam na bloga tak wgl <3 :)

      Usuń
  4. PEETNISS 4EVER!
    A teksty Jo?! Miód malina!
    Przepraszam, że tak krótko, ale mam szynę na palcu :(
    Gratki za 50 rozdział!
    L.H.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3
      Uuu, no to zdrowiej mi tam! Bo kto napisze na Twoim blogu nowy rozdział? :D

      Płonący Kosogłos

      Usuń
  5. Tak wiem... zła love dream... miała skomentować, ale w natłoku pracy, której wymaga od niej zakończenie tego roku szkolnego zapomniała... love dream żałuje, wstydzi się i przeprasza. Wybaczysz love dream? Będzie naprawdę szczęśliwa jeśli jej wybaczysz :)
    A teraz... może przejdę już do tej części komentarza, w której wyrażam swoje zdanie na temat tego rozdziału :)
    Okej... zacznę od drobnego zwrócenia uwagi (no wiesz... konstruktywna krytyka chyba jest mile widziana, prawda? Bo jakby nie było dzięki niej można rozwijać swoje umiejętności, a to chyba w komentarzach chodzi :D) Okej... wiem, że czepiam się szczegółów, ale... w pewnym momencie napisałaś "jeszcze bardziej przystojniejszy" cóż... słowo "bardziej" jest tutaj zbędne :) Rozumiem, że mogłaś napisać to nieświadomie, bo tak często się zdarza (a przynajmniej mi), ale jednak wolę zwrócić na to uwagę, bo... chyba zawsze lepiej wiedzieć, prawda? :)
    A teraz...
    AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW... KATNISS I PEETA WRESZCIE RAZEM ♥♥ ACH... UWIELBIAM ICH ♥♥
    Ooo... to jest takie słodkie i urocze i wspaniałe i fantastyczne, że Peeta chciał chronić Katniss... po prostu... ♥♥♥♥♥
    Po prostu rozdział cudowny :)
    Chociaż... mi tak troszkę nie pasuje, że tak szybko postanowili... eee... no... "udowodnić swoją miłość" (że tak to ujmę)... ale spokojnie... ja po prostu jestem osobą, która nie przepada za rozdziałami w stylu +18 także... no... a poza tym... zawsze widziałam Katniss jako osobę, która raczej wolałaby poczekać z jakimkolwiek...ee... okazywaniem sobie uczuć, czułości itp. no, ale nie narzekam, bo rozdział tak uroczy, że nie powinnam narzekać :)
    Johanna to rozwala system... także no... po prostu niszczy system :D
    No... także rozdział baaaaaaaaaaardzo mi się podoba :)
    A tak w ogóle... to już 50 rozdziałów... czas szybko leci, co? Ach... strasznie szybko...

    No dobra... czekam na kolejny rozdział (i postaram się go skomentować) i życzę Ci duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny i czasu wolnego :)

    Pozdrawiam
    (szalona, nieogarnięta, zakochana w Finnicku, Samie i innych bohaterach i aktorach, miłośniczka niemiłosiernie długich komentarzy) love dream

    PS Jeszcze raz przepraszam, że nie skomentowałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam. Przyznam, że czekałam długoo na Twój komentarz, ale warto było :D
      Co do tego błędu, już jest poprawione, oczywiście tak jak napisałaś, czasem mi się zdarzy, że coś nie potrzebnego dopiszę nieświadomie :'D
      Wiedziałam, że mi nie wyjdzie to +18, ale i tak postanowiłam napisać, w końcu coś musi być między nimi :) A moim zdaniem Katniss na moim blogu zbyt wycierpiała przez tą rozłąkę z Peetą, że już nie wytrzymała xd
      Po prostu dziękuję, uwielbiam takie długie komentarze ^^

      Płonący Kosogłos

      Usuń
  6. Jej!!! Sorry, ze dopiero teraz komentuje ale byłam na zdrowej szkole w Ustroniu Morskim i Neta nie miałam i teraz kiesy juz przyjechalam ( czyli dziś) to po prostu musialam jak najszybciej wpaść na bloga!!!
    Rozdział MEGA mi się podoba, no i Peetniss!!! Johanna rozwala system XD Bohaterka narodowa 😂😂😂😂 Czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością : CO DALEJ??? I ten Paul.... Jakoś nie jestem do Noego specjalnie przekonana. :\ no cóż, pożyjemy zonazymy :D CZEKAM!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I te moje błęd . 😂😂😂przepraszam :\

      Usuń
    2. XDD Nie no, dziękuję <3 Cieszę się, że Ci się to podoba. Johanna musi rozbrajać, nie wiem co by było gdyby Suzanne jej nie wymyśliła, chociaż Jo była inna, twardsza, a tutaj taki baranek :D
      Spokojnie, powoli poznacie Paula, a tym bardziej jego przeszłość. Kiedy przyszedł mi na myśl pomysł o bracie Peety, od razu wiedziałam że nie będzie z nim tak łatwo, bo zmiana w dobrego może długo trwać ^^

      Płonący Kosogłos

      Usuń
  7. Ale trzeba przyznać kreatywny pomysł 😀

    OdpowiedzUsuń