Posty

Wyświetlanie postów z grudnia 29, 2015

3 ,,I do. I need you."

Przeczesuję włosy zieloną szczotką, ale dalej mam kołtuny. Wyglądam tak mizernie i bezbronnie, że odechciewa mi się iść do lasu na polowanie. Nawet ryś, którego chciałabym upolować, prędzej by mnie zjadł niż by się mnie przestraszył.  W dodatku na policzkach widać ślady po łzach, które próbuję zakamuflować, ale bez powodzenia. Na zewnątrz wychodzę tylko do lasu na łowy. Od kiedy wszystkie dystrykty się pogodziły, zaczął pojawiać się blask w dziecięcych oczach,ponieważ odbudowano wszystkie domy, łącznie z moim, który często odwiedzam szukając jakiś wspomnień z ojcem. W piekarni, która już opustoszała, nie ma chleba, ani obsługi, więc można patrzeć tylko na puste półki. Jedyne co można tam zobaczyć to kurz albo Jaskra, który poluje nocą na myszy.

2 ,,Jesteś w moich koszmarach, a kiedyś je odstraszałeś."

Stoję teraz na balkonie starając się nie myśleć o Prim...Rue...Mamie, oraz chłopaku który był tak serdeczny żeby podarować mi chleb. Ja nic nie zrobiłam. Na igrzyskach powiedział mi, że ratując mu życie spłaciłam dług. Ale czy on sobie tylko ze mnie kpił? Na igrzyskach nie da się myśleć normalnie. Trybut przestaje być sobą, przestaje dobrze funkcjonować.Czy mogę sobie odpuścić z tym dobrym uczynkiem Peety? Nie. To co dla mnie zrobił, rzucając ten chleb w moją stronę oznacza litość, a nie miłość.  Dalsze myślenie przerywa mi głośne pukanie z dołu,pokazujące, że jednak ktoś jeszcze ma ochotę mnie odwiedzić. Jestem pewna, że czeka na mnie mój dawny mentor bez którego nie zdołałabym przeżyć na arenie. Pukanie nie ustaje więc schodzę powoli po schodach zniechęcona całą sytuacją. Przekręcam klamkę i powoli otwierają się drzwi mojego domu, aby mógł wejść oczywiście Haymitch. Zaraz po tym zasłania mi oczy dłońmi. - Kto to skarbie? - Hmm... Pijak, który codziennie przychodzi do mni...