Spadająca gwiazda. - Valentine's Day (one part)

Żar w kominku jak i ciepły, wełniany kocyk ogrzewają moje zlodowaciałe stopy od chłodu panującego za drzwiami domu. Zima tego roku jest okropna, nie można nawet liczyć nawet na zabawę na zewnątrz, która od razu poprawiłaby nie tylko dzieciom humor, ale też mnie i Peecie. Drewno wrzucone do ognia zaczyna dymić, jednak nie przeszkadza mi to zbytnio. Gdyby pojawiła się szansa na wyjście na dwór, od razu wybiegłabym z drewnianej chatki i szukała zwierzyny, która sama w lesie poszukuje jedzenia. Bidon, w którym znajduje się gorąca herbata, ogrzewa moje dłonie, które zamarzły przez długie wpatrywanie się przez otwarte okno na spadające płatki śniegu z nieba. To stanowisko zajął wysoki, umięśniony dość mężczyzna o jasnej czuprynie, nie zwracając uwagi na zimno, które daje każdemu w kość, prócz jemu. Ściemnia się bardzo szybko, choć nie powinno. Od kilku godzin Peeta czeka, aż się pojawi księżyc,a słońce zniknie w otchłani ciemności, jaką daje noc. Jestem pewna, że nie zapo...