muzyka

sobota, 14 maja 2016

46 ,,Master Piekarz"

Zamiast przygotowywać się do walki, wpatruję się w stary, okurzony telewizor, w którym widzę piękny las. Pod obramowaniem urządzenia spoczywa znak,pokazujący na jakim programie jestem. 

Siedzę na wielkiej skórzanej kanapie skulona przytulając poduszkę wypchaną pierzem. Na szklanym stoliku stoi wielki porcelanowy słonik, co mnie trochę przeraża bo jest taki sam jak wtedy, kiedy byłam w kryjówce Celestii. Wszystko jest tu takie nowoczesne, prócz urządzeń, co zżerają prąd. Ściany wyglądają jakby były zrobione z jedwabiu, a sufit i podłoga z jakiegoś innego materiału. Wróciłam do Kapitolu, to jest jeszcze gorsze.  Ludzie nie mają o tym pojęcia. Haymitch jak i Victoria upewniali mnie, że ja się tu nie ukrywam, po prostu jestem w tym miejscu bezpieczna, a to jest najważniejsze. Nikt prócz nich, Gale'a i Peety nie wie, że zmieniłam tymczasowo mieszkanie.


Po raz pierwszy jestem taka szczęśliwa. Znajduję się poza tym okropnym szpitalem. Już nie muszę u siebie wymuszać uśmiechu, czuję się na siłach. Czasem nawet sądzę, że mogłabym udźwigać kilka ton betonu jedną ręką. 

Przebywam tu już dłuższą chwilę i uświadamiam sobie, że nie kontroluję czasu. Już dawno miałam wyjść na świeże powietrze, ale od razu zostałabym upomniana. Nie mogę opuszczać tych czterech ścian. Mogłabym się tu nawet udusić, w nozdrzach wciąż pozostał odór brudnych skarpetek dawnego mentora.

Już miałam się stąd zmywać, ale drzwi się otwierają i w progu widzę zdyszanego blondyna, któremu jasne kosmyki zasłaniają pole widzenia. Niesie jakieś pudła, widać że są ciężkie. Nawet nie próbuję mu pomóc, bo kto wie do czego jest zdolny. Cały czas dumam nad jednym. Czemu mnie pocałował, wtedy kiedy powiedział, że mnie nie kocha.

- Katniss, przełącz na TVN. - odpiera błagalnie.

- Przykro mi, ale oglądam Naturę w jedynce. - uśmiecham się chytrze.

- EJ! TERAZ MOJA KOLEJ! Master Piekarz leci. Przełącz, proszę.- stawia pudła na stole i siada obok mnie próbując mi wyrwać z ręki pilota.

- Ciesz się, że nie jest to Top Model! - krzyczę rozbawiona. - Więc, no. Dziewczynom się ustępuje.

Nagle przychodzi mi coś do głowy. Czemu nie mogłabym powiedzieć, że za oknem jest to co Peeta lubi najbardziej?

- Ooo, Peeta! Patrz, latający chleb!

Zaczyna się rozglądać zakłopotany.

- Co? Gdzie?

- Idiota. - pukam się w czoło, na co ten uświadamia sobie, że go oszukałam.

- Przełącz na TVN! - sylabizuje powoli z lekką harmonią w glosie.

W końcu nie wytrzymuję i popycham go z taką siłą, że spada z kanapy. Masuje obolałe miejsca i podczas mojej krótkiej nieuwagi, wyrywa mi sterownik. Już nie mam siły się z nim kłócić, to nie leży w mojej naturze, chociaż mimo to, zawsze wygrywam i nie daję wyboru przeciwnikowi. Tym razem nie miałam zamiaru sprzeczać się z niedorozwiniętym umysłowo dorosłym dzieciakiem, który uwielbia oglądać jakieś głupie programy o gotowaniu.

- HA!

Przełącza na to co chce i okazuje się, że zamiast jego ulubionego programu, puszczana jest jakaś bajka. Zawiedziony wstaje i sięga po pudła jednocześnie rzucając pilot na kanapę, tuż obok mnie. 

Ciekawe co może znajdować się w tych pudłach. Zabawki dla małych osieroconych dzieci?  Jakieś ubrania dla zaniedbanych ludzi? A może broń? Tak, broń to jedna z najbardziej potrzebnych rzeczy w tym okresie. Ale w sumie reszta opcji też nie jest głupia. Peeta jest bardzo szlachetnym mężczyzną, który wzrusza się na widok bezdomnego choćby psa, bądź kota. Pamiętam jak kiedyś błagał mnie, abyśmy przygarnęli zwierzę, ale wystarczył mi Jaskier. Jego sama obecność była denerwująca. Cały czas miauczał i szukał Prim, w dodatku wszędzie pozostawiał sierść. Ciekawość bierze górę:

- Co jest w tych pudłach?

Na jego twarzy dostrzegam wyraźny niepokój, jakbym zadała coś na co nie da się odpowiedzieć.

- Nie interesuj się Katniss. - odpowiada chłodno i znika.

Ostatnio coś bardzo mnie unika i próbuje zachować twardą ręką przy mnie. W dodatku oschle się do mnie zwraca i się moim losem nie przejmuje. Dopiero dzisiaj się odezwał, dlatego jestem częściowo szczęśliwa, a nawet bardziej zdumiona. Jego zachowanie jest dziwne, takie nienaturalne. W sumie mogłabym go nazwać jak tylko chcę, ale nie Peetą Mellarkiem. Nic nie chce mi mówić. Kiedyś bardzo często dzieliliśmy się własnymi przemyśleniami, smutkami, a nawet tajemnicami. Ufaliśmy sobie nawzajem. A teraz... Jakby z dnia na dzień, staliśmy się dalszymi przyjaciółmi. 


Miałam cudowny sen. Przeciskałam się przez gęste zarośla, aż dotarłam do ledwie widocznej, krętej ścieżki. Od razu miałam pewność, że wydeptały ją zwierzęta. W oddali rosło przysadziste, sękate drzewo o dziwnych wielobarwnych liściach, które kiedy tylko się zbliżyłam okazały się pięknymi motylami. Do moich uszu dotarł czyiś szloch, niemalże prawie go rozpoznałam, ale wolałam się upewnić. Za drzewem siedziała dziewczyna z dłońmi na twarzy, aby nie pokazywać swoich śladów po łzach.
Gdy tylko usłyszała hałas, który spowodowałam depcząc suchą gałąź, wzdrygnęła się i wywróciła. Blondynka o niebieskich oczach przypatrywała mi się z zaciekawieniem, już miałyśmy sobie wskoczyć w ramiona, kiedy nagle wyskoczyła zza krzaków ciemnoskóra o gęstych, kręconych włosach dziewczynka. 
Rue pouczyła Prim, że nie może oddalać się tak bardzo, zaś mnie, ponieważ spłoszyłam jej zwierzynę i nie mogę tego robić. W sumie miała niemal czternaście lat, a zachowywała się doroślej niż ja. Ale przyznać mogę od razu, że był to najbardziej cudowny sen, który będę sobie przypominać nawet co kilka minut, bo mam co wspominać. U mnie niektóre koszmary tylko idą w niepamięć, a reszta pałęta się w mojej głowie robiąc jednocześnie zbędny bałagan.

Bardzo mnie ciekawi co może znajdować się w tych kartonach, dlatego postanawiać śledzić Peete.

                                                                                   ***
Choć nie jest tu bezpiecznie, wychodzę na ulicę przeciskając się między taksówkami, aż w końcu zauważam z daleka syna piekarza, wchodzącego do jakiegoś budynku. Nawet nie zastanawiam się czy mam tam iść, a jestem już tak blisko, że mogę popatrzeć przez okna. Widać tam tylko schody. Otwieram drzwi i szybkim krokiem dobiegam do kolejnych, przez które wszedł Peeta do następnego pomieszczenia. Już gdy tylko pokonuję metr, schylam się momentalnie, a nad moją głową przelatuje patelnia. Potem lecą cięższe rzeczy. Kucając, ruszam wciąż przed siebie i uświadamiam sobie, że słyszę dużo znajomych głosów. Postanawiam schować się w kącie, aby tą rozmowę podsłuchać.

- Ale wybrała sobie cudowny moment jej matka, doprawdy. - marudzi Johanna.

- No nie? Ale to i tak  nie wytłumaczy tego wszystkiego. Katniss nie będzie zbytnio tym zadowolona pewnie, znając ją. - mówi Peeta.

- Nie umiesz układać zdań. - rzuca Haymitch. - A co wy tacy spięci? To normalny dzień.

- Normalny? Ona o tym dniu zapomniała. Pewnie nie ma pojęcia, że jest teraz maj. - odpiera blondyn zdeterminowany. - I zaczęła coś podejrzewać! Zapytała co jest w tych pudłach!

- Annie? Co o tym wszystkim sądzisz? - pyta Finnick.

Super. Oni coś dla mnie szykują i to pewnie nie będzie przyjemne. Mówię do siebie w myślach, abym schowała język za zębami, jednak jest za późno. Wyskakuję z kąta i wykrzykuję na cały głos co o nich myślę.

- Nienawidzę was! Jak możecie coś przede mną ukrywać! Jesteście samolubni! 

Gdy tylko patrzę na Haymitcha, wszyscy zaczynają się śmiać. Mam zamiar stąd uciec, byle jak najdalej od nich. 
Peeta patrzy znacząco na żonę Finnicka i się do mnie uśmiecha. Cofam się odrobinę do tyłu.

- Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam!

Marszczę brwi. Komu to śpiewają? Pamiętam jak wspomnieli coś o maju, a w maju są... Nie. To nie możliwe że dzisiaj ósmy. 

- No skarbeńku, teraz już możesz z nami wypić. - śmieje się mentor.

- Haymitch... ile spędziłam czasu w szpitalu? 

- Mhm. - zaczyna myśleć.- przeszło więcej niż pół roku.

Dziewiętnastka. Jak to w ogóle możliwe? Przecież wczoraj miałam osiemnaście lat, a teraz jestem starsza o rok. Jest takie powodzenie: Szczęśliwi czasu nie liczą.
Tylko że ja nie jestem szczęśliwą osobą. Gdybym mogła, to bym już dawno umarła i te wszystkie przykrości by się nie powtarzały.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Master Piekarz? Lubię to! XD
Rozdział pisany na szybko, ni ma rewelacji, ale macie c: Miłej lekturki ^^ Rozdział nie wiem kiedy, to zależy od ilości komentarzy :))
Zapraszam na drugiego bloga o Percabeth (półbogach) Liczę na chociaż dwa komentarze na blogu o Percy'm i Annabeth, a tutaj to mam nadzieję, że będzie więcej ;) Trzymajcie się Trybuciątka moje <3

Klik: Percabeth <--------

15 komentarzy:

  1. Jej pierwsza !!!
    No to nieźle wkręcili Katniss xD Jej mina pewnie bezcenna, tak poza tym zapowiada się niezła impreza
    Super rozdział, weny i
    Do przeczytania w przyszłości
    Olverd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps: Master piekarz - approwes

      Usuń
    2. Ło no popatrz, a miała to być niespodzianka, zła KATNISS! :D zepsuła wszystko :P dz ^^

      Usuń
  2. Po tytule wiedziałam, że rozdział mega!
    L.H.G

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no kiedy przeczytałam o tym Master Piekarzu to pękłam ze śmiechu, że moja mama myślała że się duszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejejejej xD Tylko się na prawdę nie uduś, bo wtedy Cię stracę :D Ale tak ogólnie to cieszę się XDD

      Usuń
  4. Super rozdział. Fajnie że piszesz dalej ;-)
    Ja też teraz kontynuuje mój blog, który zaniedbałam przez szkołę wiec zapraszam.
    http://naszawspolnatajemnica.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo fajnie, tylko żebym nie pożałowała tego, komentarzy wciąż nie ma, jest coraz gorzej, ale mówi się trudno.

      Na pewno wpadnę! <3

      Usuń
  5. Haha XD master piekarz , dobre ! Ciekawe co oglądała Katniss ? Pewnie przepis na życie XD rozdział super nie mogę się doczekać kolejnego ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee! Bo Naturę w jedynce! Las się ogląda to się wie XDD
      Uwaga, uwaga... Coś tam widziałam komentarz pod 44 rozdziałem i było coś, żeby się pogodzili... Czeka was cudowna niespodzianka <3 Nie, na pewno nie to co myślicie (sarkazm :3)

      Usuń
  6. Zaklepuję miejsce na komentarz!!!
    Wybacz, ale teraz nie dam rady już skomentować, a chcę skomentować i chcę, żebyś wiedziała, że czytam :)
    Skomentuję do końca tygodnia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nawet czego wybaczać :p sama nie mam zbytnio czasu i rzadko go znajduje :D no ale czekam ^^

      Usuń
  7. Hej ;3 Wybacz, że tak późno, ale wiedz ŻE NIGDY NIE PRZESTAŁAM CZYTAĆ, nawet przez chwilę. W sumie nie wiem, czemu tak pomyślałaś, ponieważ odkąd zaczęłam czytać twojego bloga SKOMENTOWAŁAM KAŻDY WPIS! Jeśli się spóźnię z komentarzem kilka dni, to przecież nie znaczy, że już nie czytam bloga :C No co ty, nie wierzysz we mnie?
    Ach... Wracając do rozdziału, który był po prostu cudowny! Bardzo mi się podobał, miał tyle wątków, po prostu perfect ::))
    Haha, master piekarz? Od razu kojarzy mi się taki mem, gdzie Katniss ogląda przepis na życie, a Peeta chce obejrzeć master piekarza, kojarzysz? ;) No, ale tutaj była natura w jedynce :") W każdym razie, genialny pomysł :DD
    Joł! Urodziny! Ja wiedziałam, że z tymi pudłami to większa akcja się kryje :'D Ale rozwaliła mnie Katniss - na swoich urodzinach myśli o tym, że powinna umrzeć. Yyy, z nią wszystko ok? :/
    Podsumowując: rozdział cudny i czekam na kolejny! :3
    Viks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... po każdej osobie mozna się wszystkiego spodziewać.
      W sumie wzorowałam się tym Memem XD ja trochę dalej popędziłam, ale to chyba nie przeszkadza? :D
      Hmm A ciekawe co w tych pudłach? XD za kilka rozdziałów maybe będzie...niee nie będę zdradzać bo wszystko zepsuje 😂 :*

      Usuń