muzyka

środa, 30 marca 2016

41 ,,Obdarta z resztek nadziei"

Kogoś mi przypomina. Jej podniosły styl mówienia podpowiada mi, że znam więcej osób niż myślę. Ubiór,a także sama twarz pokazała z jakiego jest dystryktu. Jedenastka. Dystrykt gdzie nie brakuje jedzenia, ale i tak panuje wieczny głód, który tylko był dla tamtych ludzi bezlitosny. Mnie też zmuszał do działania i chciał, abym walczyła. Jak tylko coś się nie powiodło, śmiał się i chciał więcej moich niepowodzeń. Żył moim smutkiem, ale teraz już głód nawet mi w oczy nie spojrzy. Nie pozwolę ludziom czegoś takiego przeżywać, wystarczy cierpienia, wszystko daje jakiś ból. 
No jasne! Już wiem kim ta kobieta jest! To matka Rue! 

Przeżyła tortury, smutki, a co najgorsze śmierć własnej córki, którą uważałam za swoją siostrę. Brnęła dalej i teraz może osiągnąć nic innego jak spokój i zrozumienie z mojej strony. Nie uratowałam jej oczka w głowie, jej promyczka, jej skarbu. Mimo to... chce mi w jakiś sposób pomóc, poprzez jej zagadki, których raczej nie zdołałabym rozwiązać. Peeta też zawsze był taki tajemniczy i lubił wymyślać rymowanki, wiersze i różne krótkie powieści mające na celu pokazanie, że wszystko jest możliwe. Przychodził kiedyś do szkoły i wspominał tamte wszystkie lata w niej spędzone, każdy kącik w którym przebywał i rozmawiał z przyjaciółmi. Otaczał go krąg znajomych, nie czuł braku towarzystwa. Ja natomiast tylko miałam Madge i... i Victorię. 


Wredna, wścibska dziewczyna, która tylko próbowała uprzykrzyć każdemu życie, aby tylko być tą lepszą, której nigdy w oczy głód nie zajrzał. Miała zawsze dwa warkocze i ładne sukienki, bogata nie była,  głodna też nie. Była to blondynka o niebieskich oczach i przyjaznej twarzy, Ci co jej nie znali, uważali ją za miłą osobę o dobrym temperamencie. Mylili się, pytali mnie o nią, ale gdy tylko na mnie spojrzała, stanęłam na uboczu. Nie żebym się jej bała, ale mogła w każdej chwili zagrozić mojej rodzinie, która była na skraju wyczerpania. Mogę się założyć, że zginęła podczas bombardowania dwunastki. Nigdy o niej nie wspominałam przez to, że nie ma sensu. Nie była godną zaufania osobą, a mimo to i tak ją trochę lubiłam przez jej odwagę. I wtedy gdy moja rodzina zaczęła głodować, to ja stałam się tą odporną na ból i zaczęłam polować na zwierzynę.

Już dawno miałam umrzeć, tylko życie mi się zbytnio dłuży i dostałam drugą szansę. Szansę na to, aby być szczęśliwą i zacząć nowy rozdział, którego nawet ochoty nie miałabym zakończyć, bo był za bardzo wesoły. Ten nowy rozdział może być także zakończeniem. Może trwać do końca, aż do śmierci. Do szczęścia potrzebna mi odrobina wsparcia i ciepło drugiej osoby, tego właśnie mi brakuje. Jestem prawie spełniona... brakuje jeszcze czegoś w moim życiu. Czegoś czego potrzebuję już od początku i nie potrafię tego zdobyć, mimo iż nie wiedziałam o tym. Straciłam to kiedyś, odzyskałam później, a teraz miałam to w zasięgu ręki, ale mi to uciekło.
Czy w końcu osiągnę w życiu to co chciałam? Zależy to od brakującego małego kawałeczka, który teraz, w tej chwili może piec ciasto i się mną już nie przejmować. Bo po co? To nie on jest tym źródłem bólu i niebezpieczeństwa, tylko ja, symbol rebelii, Kosogłos, który zabił tysiące ludzi nawet ich nie dotykając. W tym jest ten problem, zraniłam go tyle razy... że nawet dostając tysiąc batów w plecy nie zasługiwałabym na niego. Teraz się odpłaca opuszczając mnie, powodując u mnie słone łzy goryczy wypływające z moich zmęczonych, podkrążonych oczu.

Wracam do pokoju, w którym leży Gale. Ten dzień jednak nie musi być taki straszny, bo  humor mi właśnie w tej chwili poprawia widok szarych jak pył tęczówek. Jest wyczerpany, to widać, mimo iż przespał jakieś dwa solidne miesiące w łóżku. Nie wiedział co się ze mną działo. Pewnie byłby na mnie zły dowiadując się, że cały czas czuwałam przy nim czekając, aż jego powieki się uniosą, a z jego ust wydobędzie się jakieś słowo. Nie ma sensu mu o tym mówić, tylko by się zdenerwował. Teraz cieszyć się tą chwilą.

- Hej Kotna.- uśmiecha się lekko. Gdy się odzywa siadam na małym taborecie oszołomiona. 

- Nareszcie się wybudziłeś. Ale mi stracha narobiłeś. Myślałam na początku, że nie żyjesz. - uraniam jedną małą łezkę, której nie dostrzega.

- Widzę. A co? Jak spałem to wyglądałem jak trup? Czekaj... Który już raz mi ratują życie? 

- Oj przestań...Ja wiem, że próbowałeś umrzeć, ale Ci się nie udało. Tylko nie próbuj następnym razem, wystarczy że już jednego straciłam. - śmieję się nerwowo.

- A liczy się to, że wszyscy mi się śnili i wiem gdzie się mogą teraz znajdować? - zaczyna nagle poważnieć, co mnie śmieszy. Jego mina jest taka śmieszna.

- Gale, może byś się tak jeszcze przespał, bo dostałeś nieźle w główkę i jeszcze ci nie przeszła głupota. 

- A pozwolisz mi, że opiszę Cię jak wyglądałaś w moim śnie? Proszę. - zaczyna mówić jak jakieś dziecko, proszące o zabawkę.

- No dobra, tylko jak się zapędzisz za daleko to pośpisz sobie jeszcze z miesiąc. - mówię pewna siebie.

- Otóż widziałem Cię jak latałaś na różowym jednorożcu i śpiewałaś z Haymitchem, Effie i Peetą. Haymitch był gołębiem, Effie surykatką, a Peeta syrenką. - szczerzy zęby w uśmiechu zadowolony od ucha do ucha.

- Ech Gale... Jak dziecko. Jednorożce nie mają skrzydeł, a gołębie i surykatki nie śpiewają. A co do Peety to mógłby być syrenem, a nie syrenką. JUŻ BYŚ ODE MNIE DOSTAŁ! - pukam się w czoło słysząc takie bzdety.

- Ale nie masz patelni, prawda? - pyta.

- Jak chcesz to mogę przynieść. Żaden problem. Ale jajecznicy z Ciebie to ja nie zrobię. - odpieram zniesmaczona wyobrażając sobie, że Gale jest tańczącym jajkiem na patelni.

- Dzięki Kotna, już nigdy nie zjem jajecznicy. - kręci głową i chowa twarz w poduszce napchanej pierzem.

- Za bardzo wesoły jesteś jak na swój stan. - zakrywam usta dłońmi. Nagle mój uśmiech znika z twarzy. - Yhh... Za bardzo, Gale.

- Ile tu jestem?

- Nie wiem kiedy tu trafiłeś, bo sama nie mam pojęcia ile ja jeszcze tu spałam. Ale sądzę że około dwóch miesięcy, więc raczej się wyspałeś. - po mojej odpowiedzi pokazuje znowu swoją twarz. - A co najgorsze wiem w jaki sposób tu trafiłeś... 


- Mówi się trudno. Rozumiem gościa. I wiesz co? Wywnioskowałem z tego, że jesteś ode mnie silniejsza. Już ty byś się przed nim obroniła. Patrz co mi zrobił. Ale wiesz... Zdałem sobie z czegoś sprawę.- wbija wzrok w tapicerowany fotel. - Że ja Cię nigdy nie zdobędę i będziesz kochać jego. Straciłem Cię już gdy straciłaś Prim. To moja wina, przepraszam.


- Gale... Nie mam przy sobie kamery. Czekaj. Powtórz to jeszcze raz tylko wolno, bo to do mnie jeszcze nie dotarło.- marszczę brwi.

- Peeta to spoko gość. Niech da Ci to szczęście. Ale jeśli Cię skrzywdzi to ja go zabiję. Obiecuję. - po tym dotykam zaniepokojona jego czoła dłonią, aby sprawdzić czy ma może gorączkę, jednak zamiast czuć gorąco, czuję zimno. - Katniss. Nie rób kwaśnej miny.Nie sprawdzaj czy nie mam może gorączki. Ja po prostu zmądrzałem. Życzę wam szczęścia.

- Tylko... że jest jeden problem.- mimo iż nie uraniam łez, wycieram swój prawy policzek.

- Jaki? - spogląda na mnie tym swoim wzrokiem. - Katniss?

- Chce się za to ukarać... Za to że próbował nas skrzywdzić. Ale on tego nie kontroluje, niczego nie da się pokonać, a tym bardziej wspomnień związanych z kapitolem, a mówiąc jaśniej z torturami jakie go spotkały. Jednocześnie mnie karali. Gdy on cierpiał to ja z nim. 

- Ty już cierpisz co najgorsze... Nie wyobrażam sobie ile łez przez niego wylałaś. - siada na łóżku i mnie obejmuje. Wygląda jednak na wypoczętego, nie jest tak bardzo poturbowany jak ja. Ja to dopiero miałam problem, ten już od razu gdy się wybudził, to mówił jak opętany, a ja ledwo wypowiedziałam słowo i zaczęłam się zwijać z bólu.

Mówią że jestem odporna na jakikolwiek ból... Nie mieli chyba ludzie do czynienia z trzecim stopniem poparzenia, myślałam wtedy, że zaraz sama się zabiję, aby już tak nie cierpieć. Ale nie można porównać do tego, co dzieje się w moim sercu, które powoli zaczyna się niszczyć. Przeszłość ze mną wygrywa i pozostanie ze mnie na prawdę proch. Przecież jestem igrającą z ogniem. Nie jestem władczynią panującą nad tym żarem, ja z nim igram. A w końcu to gorąco może mnie zaatakować i zostanie po mnie malusieńki płomyk... a potem przemieni się to w proch, który niedługo po tym zniknie i nie pozostanie po mnie żadnego śladu. Ludzie o mnie zapomną, tak jak o postrachu wszystkich dzieci. Igrzyskach Głodowych, którym się od razu przeciwstawiłam jednocześnie też władzy Snowa i Kapitolowi. Księgi w których jestem opisywana jako legenda też spłoną i nikt nawet nie będzie wiedział kim była Katniss Everdeen. A może tak na prawdę ona nie istniała i to wszystko była bajka? 

Właśnie z tym będę walczyć. Moje dzieci, które pragnę mieć w przyszłości nie mogłyby brać ze mnie przykładu. Odziedziczyłyby po mnie ogromną głupotę, której nie dałoby się pozbyć. Z resztą niech spróbują... Ja już to robiłam i nic z tego. Wszystko moje cechy i wady mnie zbudowały, to właśnie jestem ja. 

Zwykła dziewczyna, buntowniczka, strzelająca dobrze z łuku, dziewczyna igrająca z ogniem, nieszczęśliwa kochanka Peety Mellarka, Kosogłos, symbol rebelii, pięknie śpiewająca, wciąż krzywdzona przez los KATNISS EVERDEEN.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak tak, wiem że się nie postarałam, ale tak to jest wrócić ze szkoły mając górę pomysłów co do bloga i sobie wszystko pomieszać...

Dziękuję za 16 komentarzy pod tamtym rozdziałem a także za tyle wyświetleń ;)  NASTĘPNY ROZDZIAŁ W PIĄTEK, PROSZĘ SIĘ PRZYGOTOWAĆ! ;D Proszę o opinię :D
Dostosuj się:
~Czytasz - komentujesz (możesz anonimowo :))
~krytyka mile widziana ;D


14 komentarzy:

  1. Wow , masz talent ! Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma się to we krwi :D Długo się nie naczekasz, bo już jutro nowy rozdział ;3

      Usuń
  2. Bardzo dobry rozdział :) Jest parę powtórzeń, ale to nic, bo i tak niesamowicie się czyta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo dziękuję <3 Miło mi, że ci się podoba. Dziękuję XD Kocham się powtarzać <3

      Usuń
  3. Świetny rozdział już nie mogę sie doczekać następnego*.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział baaardzo fajny :) (wiem, wiem, słowo ,,fajny" jest przereklamowane, ale co tam :)
    Ej... Ja tego nie rozumiem. CZEMU DO LICHA JEST TAKI STEREOTYP, ŻE WIKTORIE SĄ TYMI ZLYMI?! :""")))
    Zmierzch-Victoria -zła, ruda i te sprawy
    Blogi-przeważnie wnuczka Snowa (no u cb jest inaczej akurat)
    No i ogólnie przyjmuje się, ze Wiktorie to te zle -_-
    To nie jest prawda, moje imię oznacza ,,zwycięstwo", a nie ,,wredota" :"")
    Uhu, Gale się obudził! I przynajmniej zmądrzał XD Nareszcie.
    Ej, nie domyśliĺabym się, ze to matka Rue [*]
    Peeta... Ty ciemna maso... Czemu jeszcze nie odpisujesz? Policzymy się...
    Rozdziqł ogólnie boski <3
    Wybacz, że kom taki krótki i ma bledy, ale pisze z tel.
    U mnie new :)
    http://powojniekatnisspeeta.blogspot.com
    Viks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no już <3 Tylko się nie obrażaj :D Bardzo lubię osoby z imieniem ,,Wiktoria" Gdyby nie moja znaj, to tej postaci w ogóle by nie było ;D Dlatego więc na jej cześć nadałam nowemu bohaterowi imię Wiktoria xD Tak czy inaczej dziękuję za ten komentarz, bo nie jest krótki w porównaniu do innych, które napisali leniwi ludzie xD A żeby im się jeszcze komentować chciało. Oczywiście zajrzę na rozdzialik, bo jestem ciekawa dalszego ciągu ^^ Kocham zaskakiwać ludzi ;*

      Usuń
    2. Popieram, zawsze to Wiktorie muszą być złe ;_;

      Usuń
  5. Na początku chciałam ci powiedzieć,że rozdział fantastyczny i oby tak dalej.
    A teraz dzięki tobie wyobraziłam sobie Peete jako syrene,Haymitcha jako gołębia,Effie jako surokatkę no i oczywiście Katniss na ròżowym jednorożcu DZIĘKIXD
    To tyle życze weny i jeszcze więcej pomysłów:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednorożce przynajmniej Ci się może będą śnić :D Ohoho, co do pomysłów, to ja mam ich tyle, że ich chyba nie pomieszczę w 100 rozdziałach ^^ Może będzie 300? XD

      Usuń
  6. Suuuuuper czekamy o której następna notka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia. Ze szkoły wyjdę o jakiejś 14, a nauka zajmie mi z 3 godziny. A rozdział dopiero jutro napiszę więc czeka mnie dużo pracy :D

      Usuń