muzyka

środa, 23 marca 2016

40 ,,If it weren't for the baby"

Ręce drżą mi pod wpływem podekscytowania, a także ciekawości czy dostanę odpowiedź w postaci listu. Długopis jakby sam pisał, a moja dłoń w ogóle nie pracowała, słowa układają się w całość i wreszcie sądzę, że to co pisze na tej kartce ma jakikolwiek sens. Nie jestem dobrą mówczynią i z tego nie słynę, źle się mogę z tym kojarzyć, bo przecież pamiętam jak w jedenastce powiedziałam o małej Rue, a pewien starzec dostał kulką w głowę. 
Wiem, że przyczyniam się do wielu śmierci, a przede wszystkim do umierania niewinnych ludzi, których nawet nie zdążyłam poznać. Jestem mało przyjazna i z tym mam problem. Nawet teraz, gdy nie ma już rebelii, a także jej szczątek, odganiam wszystkich moją postawą i małomównością, jakiej nie pokazywałam podczas przemówień. 

Na białej kartce papieru widzę kilka niewyraźnych słów przeze mnie napisanych, jednak nie przeszkadza mi to, bo Peeta się po wszystkich doczyta. Wszystko jest napisane tak jak chciałam: krótko,zwięźle i na temat.


Odpowiedz.
Wytłumaczmy sobie wszystko.
Uszczęśliw mnie.
Nie udawaj złego, bądź sobą.

         Katniss.


Gdybym mogła, to wróciłabym już dawno do dwunastki, jednak Gale mi na to nie pozwala. Chcę mieć obie bliskie mi osoby przy sobie: Najlepszego przyjaciela i ukochanego.
Finnick wytłumaczył mi co ma się znajdować w liście, ale ja w sumie byłam temu przeciwna i zawsze coś przewrócę do góry nogami. Jest w drodze do czwórki, bo z ósemki jest długa droga, więc życzę mu jak najlepiej. Annie z Maxem potrzebują go i chcą nadrobić ten czas, przez który myśleli, że nie żyje. 

- Dasz radę Katniss. Wytrzymasz tą wieczność, jaką daje oczekiwanie na odpowiedź. - szepczę do siebie, gdyż z innej perspektywy sądzę, że może stać się to najgorsze. Czekanie do śmierci. 

Wycieram swoje czoło, z którego spływa pot, a gdyby było tego mało, dłonie też się pocą, co mnie jeszcze bardziej denerwuje. Znowu zaczynam drżeć pod wpływem wiatru, choć mam na sobie ciepłe ubrania. Spokojnie przespałam noc, to dziwne. Czy mogłam się z tego uwolnić? Czy pokonałam swoje największe lęki, które opanowały moje całe życie? Byłoby to dla mnie cudowną nowiną, jednak stałoby się to dopiero wtedy, gdyby obok mnie znajdował się wybawca, bez którego nie wyobrażam sobie dalszego życia.
Chcę z nim żyć. Chcę mieć z nim dzieci. Chcę widzieć przed moimi oczami nasze wnuki. Chcę przy nim umierać. Chcę razem i jednocześnie z nim umrzeć. Chcę mieć z nim piknik na tamtej łące z moją jak i jego rodziną... 
Wystarczy pomarzyć.

Składam kartkę na pół i kieruję się do jednej z przełożonych pielęgniarek, którą poproszę o pójście na pocztę i wręczenie listu jednemu z pracowników. Mogliby przeczytać tą treść, jednak są tchórzami tak jak ja. 

Gładzę śpiącego szatyna po policzku i patrzę przez dłuższą chwilą, czy jego powieki się nie podniosły, jednak nie ma zmian. Trzeba wciąż czekać, abym uwolniła się z tego więzienia, czyli szpitala. Mogłabym stąd uciec, nie zostałabym ukarana. W pewnym siebie to ja się tutaj uwięziłam z kilkoma powodami.

W oddali widzę ciemnoskórą kobietę, która wygląda na ok. 30 lat. Gdy tylko mnie zauważa, od razu się uśmiecha. Nie wiem co powoduje u innych ludzi ten szczery uśmiech na twarzy, jednak mnie to cieszy. Obie podchodzimy do siebie i w końcu kobieta przerywa tą ciszę, która trwała jakąś minutę.

- Tak panno Everdeen? 

- Czy mogłaby pani pójść na pocztę i im to dać? - wyciągam naprzeciw niej dłoń, w której trzymam list. Bardzo bym chciała aby został dostarczony, ponieważ to właśnie od niego zależy, czy będę żyć długo i szczęśliwie, czy zostanę osamotnioną dziewczyną wciąż skrzywdzoną przez los.

- Ergh. - zaczyna być zniesmaczona po usłyszeniu mojej prośby. - Kolejna zakochana. Obiecałam sobie, że już nie będę tego robić, ale jest panna wyjątkiem.

- Nie wiem do czego pani dąży. - marszczę czoło. 

- Chyba zamiast tu pracować, zostanę doradczynią. - śmieje się nerwowo. 

- O co chodzi? - pytam czując niedosyt spowodowany brak tłumaczeniem, tego co powiedziała.

- Chodź na ubocze. Tam nikt nas nie usłyszy. - łapie mnie za rękę i wlocze do pustego pokoju. Zamyka za sobą drzwi, co zaczyna mnie przerażać.

- Niech mnie pani puści! 

- Cii. Spokojnie. Po prostu chcę coś wyznać pannie. Być może ją to ucieszy. - wygląda na rozbawioną.

- Czy mogę wiedzieć o co tu chodzi?! 

- Oczywiście, po to tu jestem. - po jej odpowiedzi, zaczynam być co raz bardziej zszokowana, ale i też zaintrygowana. Co może oznaczać jej tajemniczość, którą dopiero teraz dostrzegłam? Może jestem pierwszą osobą widzącą jej małomówność i dyskrecję. -  Otóż widziałam jak wybiegł z panny pokoju pan Mellark. 

- To to ja wiem. Nie dałoby się go nie zauważyć. - odpieram.

- Pan Abernathy chciał go tu sprowadzić. 

 - Co?! On mi nic nie powiedział! - zaczynam się denerwować.

- No tak się złożyło.  Prosił mnie abym zachowała to w tajemnicy przed panną.

- Ale czemu? Obiecał tylko, że jeżeli spojrzę na tych ludzi, to mi da spokój. A on przecież nie słynie z życzliwości.- wciąż nie jestem co do tego przekonana.

- Tu chodzi o waszego dzidziusia. - co raz ciszej mówi.

- Jakiego dzidziusia? Poroniłam przecież! 

- Oj, no już nie kłam. Wszystko mi powiedział. Jestem godną zaufania osobą. - jej uśmiech znika z twarzy i pojawia się powaga.

- Kim jesteś? 

- Dowiesz się w swoim czasie. Co do pana Mellarka, niestety nie udało się go przekonać, chyba że Twój list coś zdziała. W tej sytuacji powinien tu być, ale nie ma pojęcia jak poważna jest ta sprawa. - ciągnie. - Wciąż nie wiesz o co chodzi? Zrozumiesz. Od tego zależeć będzie czy przeżyje ktoś z Twoich bliskich panno Everdeen. - puszcza mnie i wychodzi. 

- No nie bądź taka tajemnicza! 

- Nie jesteśmy na ,,T". - to jej ostatnie słowa.

- Super. - mruczę do siebie niezadowolona.

Opuszczam pokój i nagle promienie słońca zaczynają mnie razić, co powoduje że kompletnie nic nie widzę. Nie potrafię od tego uciec. Oczy zaczynają mnie boleć i łzawić, mam tego dość. Próbuję to zasłonić ręką, jednak zamiast tego aby było lepiej, jest dużo gorzej. Zaczynam od tego uciekać, lecz wciąż nic nie pomaga. Biegnę z jednego pokoju do drugiego, aż w końcu się męczę i wszystko nagle przechodzi. Na reszcie coś dostrzegłam. Ludzie okrążyli mnie i patrzą na mnie jak na jakąś wariatkę. Czy tylko ja mam te halucynacje? Wychodzi na to, że tak.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest nowy rozdział! Myślałam że go nie będzie, bo były problemy z internetem. Proszę dostosuj się:
~ czytasz - komentujesz.
~ jeśli coś ci się nie podoba, pisz swoją opinię ^^
~masz jakieś problemy co do mojego bloga? Może ci się coś nie wyświetla? - pisz c:
~ krytyka? - mile widziana, rady :D 
~możesz anonimowo komentować. 

16 komentarzy:

  1. Mogłyby być częściej rozdziały bo jak się cały tydzień czeka to jest jak jakaś wieczność. Nie wiadomo jaki będzie ciąg dalszy i tylko można wymyślać sobie albo czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy c: to w takim razie następny rozdział będzie w środę ;)

      Usuń
  2. Fajny rozdział <3
    ale częściej proszę ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział:D ogólnie czyta sie to jak dalsza część igrzysk <3 ale bardzo prosze o częściej wstawianie rozdziały a może wtedy pojawi sie więcej komentarzy:D ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Welcome, welcome, welcome (ależ oficjalne powitanie XD)
    Jakiś czas temu zaprosiłaś mnie na swojego bloga, a ja znalazłam trochę czasu i... przybywam!!!
    No... i komentuję, żeby Ci powiedzieć, że przybywam i biorę się do nadrabiania rozdziałów, a jak już skończę je nadrabiać to napiszę tu tak długi komentarz, że ho ho XD
    Bo... tak na marginesie... love dream słynie (o ile w ogóle) z (jak to kocham określać) swoich niemiłosiernie długich komentarzy... także... no... przygotuj się XD

    To... na razie kończę i lecę nadrabiać rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszałaś mnie, zapraszałaś... No i przybyłam i wiem, że NA PEWNO już nie odejdę!
    Na początku chcę ci podziękować, że zaprosiłaś mnie na swojego bloga - dzięki tobie miałam niesamowitą lekturę na święta, po prostu nie mogłam się oderwać od czytania! ♥
    Hmm... Zacznę od twojego stylu, który jest o prostu NIESAMOWITY!!! Znaczy nie robisz błędów ortograficznych, co jest cudne, bo ja naprawdę nienawidzę błędów ( taki nawyk ;) A sam styl: kochana, jest naprawdę bardzo mało takich blogerek jak ty! Potrafisz budować napięcie, zaciekawić czytelnika no i... Kurdę, nie mam już słów :")
    Na początku czytania twojego bloga, zauważyłam, że dużo osób pisze ci, że piszesz jak Suzanne. Nie wiedziałam o co im chodzi, aż do dziś. Masz takie dziwne uczucie, jak czytasz IŚ? Nwm, takie podekscytowanie? Ja miałam, i co najlepsze, jak czytam twojego bloga, czuję to samo! Naprawdę, piszesz bardzo podobnie jak Collins, ja sama się tego uczę (choć nie za bardzo mi to wychodzi :""") i zazwyczaj mój blog kontynuacji IŚ m mój własny styl :P
    Fabuła... TAK! TO JEST TO! UWIELBIAM! OSZALAŁAM! To. Jest. Coś. CUDOWNEGO! Akcja jaką przedstawiłaś na swoim blogu jest po prostu tak niesamowita, składa się z tylu elementów, że ja czytałam to wszystko z otwartą buzią... :O Gdybym była tu od początku ( szkoda, że nie jestem :((() to nie mogłabym pod rozdziałem napisać ,,super" i tyle. Tu się tyle dzieje, że ja bym musiała walnąć naprawdę długi komentarz, żeby wyrazić mój podziw i emocje. Jednym słowem: coś niesamowitego. ♥♥♥
    To jeszcze nie koniec mojego dość długiego komentarza! XD :P :D
    Co do tego rozdziału... Oby Peeta odpisał! Nie, on MUSI odpisać! Wgl, jestem na niego zła, że zostawił Katniss w chili, gdy go najbardziej potrzebowała! Ale w sumie trochę go rozumiem. Ale tylko TROCHĘ.
    Hmm, ciekawe kim jest ta dziewczyna, co ma przekazać ten list i wgl o co tu chodzi... Nie wiem, jak wytrzymam do następnej notki :C
    I jeszcze jedno (wybacz, że taki długi kom :""")
    Wygląd bloga jest naprawdę śliczny. Taki skromny, wszystko mi się w nim podoba. Zdjęcie: ♥♥♥
    Wybacz, że tak długo nie pojawiał się komentarz, ale usiałam wszystko nadrobić :)
    A i dodałam twojego bloga do swojej listy czytelniczej na swoim blogu. Tylko jest mały problem, bo nie wiem, jaką nazwę ma twój blog. Taką jak na zdj? Czy ,,Kochasz mnie. Prawda czy fałsz? Prawda"? umieściłam link do twojego bloga po tą nazwą ,,Kochasz..." Ale jakbyś mi w odpowiedzi napisała, jaki tytuł na twój blog, to zmienię :) To zachęcam cię do wpadnięcia na mojego bloga, bo w zakładce ,,Co czytam?" znajdziesz swojego :)
    Teraz będę regularnie tu wpadać (czy. codziennie) ♥♥♥
    http://powojniekatnisspeeta.blogspot.com/
    Viks

    OdpowiedzUsuń
  6. Rany! Dziękuję za taką opinię! <3 właśnie takich opinii oczekuję na tym blogu. No toś mnie zmotywowała! :D Jestem tak bardzo tym komentarzem zaskoczona, że aż się za głowę złapałam XD Tytuł tego bloga to: Peeta i Katniss: Dalsze życie - burn with us.

    Nie wiem nawet co powiedzieć, bo tak duży, rozwinięty komentarz jest po prostu dla mnie najcudowniejszą rzeczą! Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję <3 tego właśnie tutaj potrzebowałam ;* Nie wiem co napisać, serio :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mój komentarz cię ucieszył :)
      Już zmieniam tytuł ;)
      O widzę, że zmieniłaś wygląd bloga :tło, miejsce zdjęcia, wygląd menu... Teraz też jest ładnie, ale tamten wygląd chyba lepszy... Nie, no oba są super <3
      Czekam na next :*♥
      Viks

      Usuń
    2. Zmieniłam wygląd bo miałam ogromny problem z tamtym szablonem i coś mi tam nie działało :P Teraz jest więcej miejsca ^^

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. A jeśli masz czas i chęć to zapraszam na bloga o joshifer.Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Jasne, wpadam na niego codziennie :) Wstawiaj częściej rozdziały :D

      Usuń
  8. Przybyłam! Zaprosiłaś mnie na moim blogu to jestem! Piszesz bardzo ciekawe rozdziały i już idę nadrabiać resztę.
    Zapraszam do siebie:
    katnisrazemzpeeta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejo!Pewnie mnie kojażysz,a jak nie to trudno:)
    Rozdział poprostu boski czekam cały czas na następny bo Peeta musi się wkońcu ogarnąć i też dlatego,że trochę za nim tęsknię.To tyle jeszcze raz mówie,że blog extra:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tu wszystkich pamiętam ;3 trudno byłoby zapomnieć o takich fajnych osobach ^^ dziękuję ;*

      Usuń