muzyka

wtorek, 12 stycznia 2016

14 ,,Mgła"

Powoli okna pociągu zaczynają blaknąć, a słońce zachodzi tak szybko, jakby księżyc je gonił i śpieszył się, aby nastała w końcu noc. Mimo iż jest dopiero czas na zjedzenie kolacji, straciłam apetyt, a moje powieki stają się co raz cięższe z powodu braku snu. 
Siedzę teraz przy stole. Na nim są od kilku godzin puste talerze i kieliszki, jedynie dwa metry dalej są jakieś słodycze,a alkoholu tu pod dostatkiem, jednak ja mam po prostu ochotę na zwyczajną wodę ze strumyka. 

Nagle przychodzi obsługa, której nie poznaję. Osoby, które tutaj służyły znałam kiedyś, a teraz sądzę, że zostali zabici, bądź popełnili samobójstwo. Mam wyrzuty sumienia z tego, że być może przeze mnie już mogą nie żyć. Nalewają nam do szklanek sok pomarańczowy, a po kilku minutach stół przestaje być pusty. Chyba dobrze mnie znają i chcą mnie zadowolić, bo na krańcu stołu widzę dla mnie potrawkę z jagnięciny, która od razu kusi mnie zapachem. Mimo iż nie jestem głodna, zjadam pół porcji i wypijam trochę soku. 

- Czemu jesz tak mało? Jesteś chuda jak patyk.- skarży się Peeta. - Zjedz jeszcze trochę, to dam Ci spokój. Żebra Ci widać przez tą sukienkę.

Moje oczy powiększają się do rozmiarów jabłka. Patrzę na resztki sukni i jest mi wstyd, bo wyglądam na tak zaniedbaną, że szkoda gadać. Faktycznie widać mi żebra, więc żeby Peeta dał mi spokój zjadam do końca moją ulubioną potrawę.

- Od razu lepiej. - uśmiecha się z zadowoleniem.

- A ty? Nic nie zjadłeś.- marszczę brwi. Jestem trochę zdziwiona i zła, bo tylko ja w tym pomieszczeniu tknęłam jedzenie.

- Spokojnie, zjem. Na razie nie doskwiera mi głód. - spogląda na mnie ze spokojem. - Nie musisz się o mnie martwić.

- Ja nie muszę się o Ciebie martwić? - przegryzam wargę. - w takim razie ty też przestań.

- To nie takie łatwe, Katniss...- kręci głową i próbuje już na mnie nie patrzeć. - Nie zrozumiesz tego.

- W takim razie zmieńmy temat, bo ja nic ,,nie zrozumiem". - warczę.- Czemu na niebie pojawiło się Twoje zdjęcie? Myślałam, że nie żyjesz.

- Tego też nie zrozumiesz. -  śmieje się nerwowo.

- Peeta! Nie jestem małym dzieckiem! - krzyczę. - Chcę wiedzieć, zależy mi.

Bierze głęboki oddech i zaczyna na mnie słodko patrzeć. W sumie tak mi się wydaje, bo ja lubię go widzieć jak jest zdenerwowany i próbuje być poważny.

- Jutro Ci opowiem.  - spogląda w okno. - Już jest ciemno. Idź spać.

Chcę żeby poszedł ze mną. Nienawidzę koszmarów, a tylko on je odpędzał gdy był przy mnie. Teraz jednak boję się go o to zapytać, za długo się nie widzieliśmy.

Siedzę jeszcze godzinę w jadalni. Peeta jest dalej obok mnie, jakby stał na warcie i pilnował aby do niczego złego nie doszło. Nagle zasypiam... Jedynie czuję jak coś mnie podnosi, a potem kładzie na czymś miękkim.

Budzę się w swoim łóżku, a moim oczom ukazuje się śpiący obok mnie Peeta Mellark.





2 komentarze: