muzyka

środa, 20 stycznia 2016

20 ,,Peeta powiedział, że jestem w ciąży! A ja nie jestem taka gruba!"

Te wspomnienia, które się odradzają co dzień... Minęło pół roku, a ja znowu widzę przed sobą pałac prezydencki Snowa. Stoły są zapełnione przeróżnymi zupami, małymi przekąskami i potrawami. Pokazy sztucznych ogni, dziwne tańce pokazywane na placu przez Kapitolińczyków, mimo to... Czuję na sobie wzrok kilku tysięcy ludzi patrzących na mnie z troską i zainteresowaniem. Nie patrzą na mnie z nienawiścią. Wyglądają na takich, którzy zapomnieli, lub nie wiedzieli o tym, że chciałam zniszczyć Kapitol. Są mi w pewien sposób wdzięczni, że Snow nie żyje. Ale oni pragną widowiska, dlatego ja im na pewno nie wybaczę. Cieszyli się śmiercią ludzi, cieszyli się moimi łzami wylanymi przez umierającą Rue.


Mała dziewczynka śpiewająca na drzewie wśród Kosogłosów, bawiąca się na łące z młodymi jelonkami i zajączkami i uśmiechnięta jak nigdy dotąd. Tak sobie ją wyobrażam już w innym świecie. Jak rozmawia z moim ojcem i Prim, jak przymierza piękne kreacje zrobione przez Cinnę. Madge, która w tej chwili szuka poziomek dla taty. Rodziców Peety robiących przepyszne bochenki chleba. Liszkę, która uczy się od mojego ojca o roślinności jadalnej i niejadalnej. Mags robiącą haczyki, aby wszyscy mogli cieszyć się rybami. Moją armię, która wciąż trzyma za mnie kciuki.

Wszyscy uśmiechają się, a gdy widzę dłonie spoczywające na moim płaskim brzuchu, uświadamiam sobie, że dlatego głupio szczerzą zębami.

Peeta... Zamorduję Cię.- myślę.

Wkrótce słyszę kroki, a potem szur butów. Wzrok Kapitolińczyków przeszedł na Peete. Wiem kto za mną jest, bo czuję jak zwykle zapach chleba. Obejmuje mnie, a potem zaczyna patrzeć na mnie z troską jakby się zaczął o mnie martwić. Pogłaskał mnie po brzuchu, po czym uśmiechnął się do ludzi i powiedział do mnie głośno, aby wszyscy słyszeli:

- Będzie z Ciebie świetna matka, Katniss.  - cmoka mnie w czoło. Wygląda na bardzo przekonującego wyrazem twarzy. Nawet ja bym uwierzyła w ciąże, gdyby nie to, że ja jestem Katniss.

- Tatuś chciał, tatuś dziecko będzie miał.  - mruczę. 

Wszyscy się śmieją, a ja oczywiście patrzę na Peete obrażona, jakby coś złego powiedział. 

Łapie mnie za rękę, po czym prowadzi mnie przed siebie aż do ogromnego stołu, na którym są kuszące zapachem jak i wyglądem smakołyki, które od razu bym zjadła, gdyby nie Peeta.
Jedna babeczka przykuwa mój wzrok najbardziej. Na niej jest obraz złotego Kosogłosa. Nie za bardzo mi się to podoba, ale chyba mnie Kapitolińczycy wielbią, skoro chcą takie coś na stole, a tym bardziej nie patrzą na mnie wilkiem tylko z troską tak jak Peeta. Prawie ją dotykam, ale on łapie moją rękę i się uśmiecha.

- No weź! Jestem głodna. - marudzę.

- Skąd ten apetyt? W pociągu prawie nic nie zjadłaś, a tutaj rzuciłabyś się na to wszystko jak jakiś niedźwiedź. - skarży się. - Katniss? A ty przypadkiem na prawde nie jesteś...

- Peeta! - przewracam oczami. -  To że jestem głodna i że to jedzenie jest niesamowite, nie oznacza, że lubię jeść. - przegryzam wargę. Patrzę na niego ze szczęściem w oczach, na co ten jest zdumiony, dopiero minutę później uświadamiam sobie, o co mu chodziło na prawdę.  - Chwila, chwila... Co!? Nie! 

- Może chcesz jeszcze ogórki kiszone? - śmieje się. - Pamiętam jak kobiety w ciąży przychodziły do naszej piekarni kiedyś i chciały bochny chleba z ogórkami. 

- Nie jestem taka gruba! Mówiłeś w pociągu, że mi wystają żebra! - marszczę brwi.

- Bo Ci wystają, po prostu na prawdę zachowujesz się jak ciężarna, kotku. - próbuje mnie uspokoić, ale ja jeszcze bardziej się obrażam na to jak usłyszałam wypowiedziane przez Peete do mnie słowa ,,Kotku" 

- Jaki kotek!? 

- Miau, miau. - przedrzeźnia mnie.

- Przestań, nie mam humoru. 

- Hormony. - wystawia mi język.

- Zachowujesz się jak małe dziecko, a jesteś dorosły, świetnie. Kocham ośmiolatka. 

- Też kocham ośmiolatkę. I jest bardzo piękna ta dziewczynka. Bo gdy śpiewa, wszyscy milkną wkoło, tak jak Kosogłosy, każdy jest zdumiony talentem tej dziewczynki i chce śpiewać tak jak ona. Każda ośmiolatka chce być tak bardzo odważna i chce strzelać tak bardzo celnie jak ona, bo jest niesamowita.  - mówi i obejmuje mnie. Wyciąga do mnie ręke. - Czy sprawiłaby mi pani Everdeen przyjemność jednym tańcem? 

- Nie. - staję do niego tyłem. Próbuję nie wybuchnąć śmiechem, bo jego mina jest bezcenna.

- No dobrze. No to w takim razie stoi tam taka ładna pani, na pewno będzie chciała ze mną zatańczyć. Ja idę, pa.

- Co?! Nie! - ciągnę go, po czym całuję w policzek.

- To było za łatwe. - mówi do siebie po cichu, jednak za głośno. Moje wyleczone ucho jest tak sprawne, że potrafię wszystko usłyszeć.

- Czy ja wiem, Peeta. - uśmiecham się do niego. 


3 komentarze:

  1. Słodkie *-* Fajnie by było jakby była naprawdę w ciąży :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny *.* też bym chciała żeby była w ciąży, ale na pewno nas zaskoczysz xD weny życzę duuuuuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń