Menu

niedziela, 7 lutego 2016

30 ,,Pamiętaj, że to ty masz przeżyć, a nie ja."

Sięgam po łuk i kołczan wypełniony strzałami, po czym szybko wychodzę na zewnątrz na zbiórkę. Gdy nadchodzi czas na kamerowanie, staję  w wyznaczonym dla mnie miejscu i patrzę w obiektyw kamery, którą trzyma Cressida. 

- Mieszkańcy Panem! - krzyczę i próbuję mówić przekonująco. - Ta walka dalej trwa! Gdyby jej nie było, nie miałabym po raz kolejny w dłoniach broni! - unoszę rękę do góry i pokazuje, że w dłoni mam łuk.- Ale to właśnie czas dla nas! Czas na to aby wreszcie nasz kraj stał się całkowicie wolny od zła, które grasuje wciąż na ulicach, choć o tym nie wiemy! 

Wszystkie oczy są na mnie skierowane, jakbym mówiła coś na prawdę bardzo interesującego, jednak ja tylko próbuję motywować ludzi do pokonywania lęku i do walki z tym co złe, które niszczy nas doszczętnie. Coś sądzę, że będzie to długa przemowa, jednak trochę pouczająca i dająca nadzieję innym, że jutro nastąpi lepszy dzień. Gdy słyszę słowa, które tym razem wymawiam bardzo płynnie, sama sądzę, że to będzie koniec wojen i strachu jeśli tylko ją złapiemy. 

- Weźcie to co potrzebne i stawmy czoła Celestii Snow! Kiedyś źródłem niebezpieczeństwa był jej dziadek, teraz tym źródłem jest właśnie ona! Dzisiaj!Wykorzystajmy broń i nienawiść do Snowa i schwytajmy to co nam zagraża! Połączmy siły, wzajemnie się wspierajmy! Wyzwolimy Panem od zła, które na nas tylko czeka! Pokonajmy strach,który rośnie z dnia na dzień! Może myślicie, że nie lękam się, ale jestem człowiekiem tak jak wy! Poprzesz Kosogłosa, poprzesz cały naród! -kontynuuję.

Gdy chowają kamerę, kieruję się do Peety, który w kółko powtarza sobie, że musi mnie chronić i nie dopuścić do mojej śmierci. Jak tylko na niego popatrzę, widzę w jego oczach strach i smutek, który nie znika aż do dzisiaj. To właśnie ja powinnam utrzymać go przy życiu, bo dzięki niemu nie umarłam z głodu, gdyby nie dał mi tego chleba, moja rodzina by głodowała, aż w końcu byłby to nasz koniec. Dzięki wygranej, mamy dość pieniędzy, aby wyżywić nawet cały nasz dystrykt,który nie jest już taki biedny jak kiedyś. 

- Świetna robota, Kosogłosie. Już za chwilę puszczą to w całym Panem dzięki Beeteemu- odzywa się Paylor z uśmiechem.

- Ruszajmy już. Nie mam ochoty oglądać siebie znowu jak próbuję wzniecić powstanie.- podnoszę rękę do góry, po czym wszyscy za mną ruszają z bronią w ręku.

- Hej! Mi też się coś od życia należy! - warczy Johanna. - Świetna robota Katniss, niech zaczną się nas bać. 

- Nie wzniecasz powstania. Dystrykty się pogodziły ze sobą, a ty zaczniesz walczyć o dobro Panemu. - mówi Gale.

- Ty mi się tu nie odzywaj nawet, Gale. - kręcę głową. - Ja wiem o czym gadałeś z Peetą.

- Hej, Kotna. Przełóżmy tą rozmowę na jutro.- nalega.

- Jeżeli przeżyjesz. - uśmiecham się chytrze i ruszam przed siebie stawiając wielkie kroki. 


Gdy jesteśmy już na stacji, a pociąg stoi w miejscu, moja drużyna wchodzi bardzo szybko do pojazdu. Droga będzie trwać około dwa dni, co mnie bardzo martwi. Coś sądzę, że to od nas zależy czy przeżyje Finnick. Bo właśnie kiedy tam dotrzemy możemy zobaczyć trupa, bądź półprzytomnego człowieka.To właśnie od nas zależy, czy Annie zobaczy swojego męża i czy małe, bezbronne dziecko ujrzy po raz pierwszy swojego ojca.

- Możecie się pośpieszyć!? - krzyczę do kierowców pociągu. - Proszę.

- Żołnierzu Everdeen, proponuję zachować spokój. Proszę usiąść i czekać. - Paylor próbuje mnie uspokoić, choć jej to nie wychodzi, ponieważ gdy tak mówi, jestem bardziej zdenerwowana.

- Zróbcie coś! On może już nie żyć! - zaczynam płakać, po czym rzucam się na jednego z kierowców.

- Dajcie jej środki nasenne. - odzywa się Gale.

Czuję małe ukłucie w ramię, a potem moje powieki zaczynają być okropnie ciężkie, które wkrótce opadają. Dalej już nic nie pamiętam...


                                                                                   *

- Katniss? Katniss! Jesteśmy. - słyszę głos Peety, którego ledwo słyszę.

- Co? Już? Gdzie? 

- W dystrykcie czwartym. Długo spałaś, ale lubię patrzeć jak śpisz. Nie patrzysz wtedy spode łba. - uśmiecha się.

- Kosogłosie. Jesteśmy gotowi. Na pewno jesteś wypoczęta. Szykuj się. Za pięć minut zbiórka. Żołnierzu Mellark, wyjdź z jej przedziału, na pewno sobie poradzi. - tłumaczy pani prezydent i wychodzi.

- Uważaj na dziecko. - głaszcze mnie po brzuchu i obejmuje. Czuję na swoim kostiumie łzy,które uronił, jednak zachowuję twardą rękę. - Pamiętaj, że to ty masz przeżyć, a nie ja.


Gdy opuszcza mój przedział, uświadamiam sobie, że zaczyna się krwawa walka o całkowitą wolność. Trzeba pokonać Celestię i ocalałych Strażników Pokoju, inaczej to będzie koniec. To będzie decydujące starcie, a nagrodą jest wolność dla mieszkańców Panem, a przede wszystkim dla mnie. Igrzyska Głodowe mnie zniszczyły psychicznie jak i fizycznie. To przez nie mam koszmary,które są czystą rzeczywistością. Tak. Jestem w swoim koszmarze,który będę śnić do końca życia. Jeżeli my poniesiemy klęskę, schwytają nas, a ja aby uratować moją drużynę będę musiała przepłacić za to życiem, które nie jest dla mnie tak cenne jak kiedyś.


4 komentarze:

  1. Świetny rozdział masz wielki talent. Niedawno odkryłam twoją stronke, a wcześniej czytałam też inne, ale twoja jest zdecydowanie najlepsza. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszytko fajnie ,ale do końca nie rozumiem nwm jak w książce ,ale w filmie ta dziewczynka miała z 10 lat... I ona chce icj zabić i zabrała Finnicka? wytłumacz mi to... Ps Fanny rozdział 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celestia ma 12 lat, ale jakoś pomyślałam że lepiej byłoby ją postarzeć xD A tak poza tym sprawdź na wikia igrzyska śmierci ^^ a o tym Finnicku dowiesz się w następnym rozdziale, który zaraz wstawię ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
  3. Po pierwsze masz rękę do przemówień. Bardzo mi się podoba. Jako drugie muszę zacytować "Jeżeli przeżyjesz" !!!! od początku chciałam to powiedzieć Gale'owi!!! On już dawno powinien umrzeć więc mam nadzeję, że nie przeżyje tego opowiadnia

    OdpowiedzUsuń