Menu

wtorek, 9 lutego 2016

31 ,,Porwana"

- Żołnierzu Everdeen! Sprawdź czy jest tu zagrożenie. Mellark, oraz Hawthorne pójdą na plac, a Cressida oraz Pollux będą kamerować Kosogłosa. - rozkazuje Paylor.

- A ja?- skarży się Johanna.

- Ty... Ty pójdziesz po kanapki. Wróć do pociągu, potem będziesz nosić plecaki. 

- Super.  A co ja jestem? Ja chcę walczyć, a nie ciągnąć za sobą bagaże! -warczy wściekła.

- Może iść ze mną Johanna? - uśmiecham się.

- Chyba jasno powiedziałam co ma zrobić. 

- Idę z Katniss. - mówi stanowczo Peeta.

- Nie ma mowy.

- Ktoś musi się poświęcić za Kosogłosa! Będę ją osłaniać.- wciąż nalega.

- Żołnierzu, nie denerwuj mnie. Inaczej przyłączysz się do Mason. - po tym co powiedziała Paylor, Peeta odwraca się zrezygnowany i biegnie do Gale'a, który jest spory kawałek od niego.

- Wow. Dużo tutaj ludzi. - rozgląda się Gale. - Chyba ich zmiechy wyżarły. 

- Daruj sobie. - przekręcam oczami, po czym idę prosto przed siebie.

- Katniss! Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochał! - krzyczy z daleka Peeta, co nie daje mi spokoju. Właśnie się ze mną pożegnał.

- Nie czas na pożegnania moja Drużyno Gwiazd. 

Jakoś nie miałam wielkich okazji aby wybrać się sama do dystryktu czwartego, jedyną szansą na zobaczenie jak tam jest był obowiązkowy wyjazd do każdego dystryktu zaczynając od pierwszego. Odwiedziliśmy to miejsce z Peetą rok temu i naszym oczom ukazał się wielki, gęsty liściasty jak i iglasty las, przez który można było biec aż do plaży, na której znajdował się gładki oraz ciepły piasek, który przez morskie fale stał się mokry i można było się na nim swobodnie poruszać. 

Mogę przysiąc, że gdybym nie znała się tak dobrze jak teraz na lasach, to bym się tu zgubiła, ale jeżeli posiadam taką wiedzę, to dobrze byłoby się porozglądać, ponieważ w każdej chwili mogą nas zaatakować strażnicy pokoju, którzy czekają na dobrą chwilę, aż mnie złapią i zabiją dla zemsty. Być może właśnie tutaj, niedaleko znajduje się ich mała baza, która może być niesamowicie niewidoczna dla ludzkich oczu.


Chyba po raz pierwszy nie jestem cicho. I to wszystko przez skórzane buty, które nie są takie jakie ja nosiłam na polowania. Gdy tylko idę po ściółce, liście, które spadły z drzew są już suche i łatwo usłyszeć przez to szelest. Bałabym się zabrać ze sobą Peetę, gdyby tu szedł, od razu by nas złapali. Jestem za to zadowolona z Cressidy i Polluxa, którzy są ciszej nawet ode mnie.

Interesuje mnie ta ścieżka usłana kamieniami, która gdzieś prowadzi. Gdy tylko stawiam krok, odwracam się aby dać znać moim kamerzystom że tam idę, jednak jestem w szoku. Nikogo nie ma za mną. Dlatego jest taka cisza.

- Cressida? - zaczynam półgłosem nawoływać blondynkę, jednak nikt nie odpowiada. Nie ma tu żywej duszy. - Pollux?

Teraz zaczynam podejrzewać, że to podstęp. Ta cisza jest podejrzana. Jest za cicho. Szum wiatru ustał, a tylko szelest może przerwać ten spokój tutaj panujący.
Postanawiam iść tą wąską ścieżką, aby poszukać jakiś niezbędnych śladów pokazujących, że być może tam dalej może znajdować się obozowisko Celestii Snow.

Gdy przechodzę jakieś 30 metrów, dochodzi do mnie niepokojący krzyk, który zbija mnie od razu z tropu po jego usłyszeniu. To krzyk Peety.

- Katniss! Pomocy! 

- Peeta! - próbuję dowiedzieć się gdzie się teraz znajduje, więc pokonuję spory kawałek i już jestem pewna, że to Głoskułka.

- Katniss! - zaczyna powtarzać głos Peety, lecz aby to wszystko ucichło, napinam łuk, jedną ręką trzymam cięciwę, a gdy ptak siada na drzewie, celuję w niego i zaczyna być cicho tak jak wcześniej.

- No! Celestio! Dobrze to sobie wymyśliłaś! - krzyczę. Już jestem pewna, że zaraz mnie schwytają, ponieważ nie mam strzał w kołczanie. Wypadły mi, bądź ktoś podczas mojej nieuwagi szybko po nie podbiegł i ukradł. A ta jedyna strzała właśnie była po to, aby zabić Głoskułkę.

- Noo... W pewnym sensie. Kosogłosie. - nagle zza drzew wyłania się dziewczynka wzrostu Prim i uśmiecha się do mnie szyderczo. - Jaka szkoda, że dopiero przed chwilą wyczułaś ten podstęp. Biedna Katniss.  Do obozu ją weźcie. Odbierzcie jej broń i ten sztylet, który trzyma w kieszeni. 

Zapomniałam o tym, że mam zapasową broń, którą w razie potrzeby mogłabym użyć, jednak jest za późno. Już gdy usłyszałam tą Głoskułkę, miałam pewność, że mnie okrążyli Strażnicy Pokoju, ale niech będą usatysfakcjonowani schwytaniem mnie. W głowie układam sobie sprytny plan, który może wyjść na dobre.  W jednej z małych kieszonek znajduje się kamerka, której na pewno nikt nie zauważy prócz mnie. Nagram to jak zabijam Celestię i jak ratuję nasz kraj od zagłady, a po tym Finnicka.

- A co z Finnickiem? Dobrze to sobie obmyśliłaś. To już Twój dziadek nawet by na to nie wpadł. - próbuję się wyrywać, aby tylko nie pomyśleli, że mam jakiś plan.

- Błagam Cię... Jak dobrze, że mnie wyręczyłaś w zabiciu go.  

- Co?- moje oczy powiększają się do rozmiarów większej śliwki. 

- Jak tylko przypadnie mi zaszczyt zobaczenia Twojej uciętej głowy, stworzę takie igrzyska, że na pewno każdy mieszkaniec Panem zapamięta to do końca życia. Głowa Kosogłosa. To dopiero coś, nieprawdaż? - uśmiecha się szeroko, po czym pokazuje swoje zdrowe jak widać dziąsła.

- Powiesić nad kominkiem może jeszcze? - odwzajemniam uśmiech,który wydaje mi się, że dzięki niemu nie pokazuję, że się jej boję. 

- Nie. W sumie, chwilę zostaniesz w tej grocie, a potem czeka Cię pluton egzekucyjny. Chcę zobaczyć Twój strach, którego nigdy nie pokazywałaś aż do dzisiaj. Zabiłabym później Finnicka, ale dla Ciebie zrobię to wcześniej. Czeka na Ciebie w tej jaskini. Pożegnaj się z nim. - podchodzi do mnie i gdy jestem przytrzymana przez trzech silnych strażników, dotyka mojego podróbka i zmusza do kontaktu wzrokowego. Muszę patrzeć jej w oczy, aby pokazać, że to ja jestem Kosogłosem i to nie mnie czeka śmierć, a właśnie ją. - Wiesz, że chciałam Cię wcześniej zabić? 

- Dochodziły do mnie słuchy, że bardzo mnie lubiłaś, a w szkole szaleli na moim i Peety punkcie. 

- No tak. Ale jak dowiedziałam się, że chcesz nas zniszczyć i usłyszałam te głupie słówka dziadka, że każdy znak pokazujący że ktoś jest z Kosogłosem oznacza zdradę, wiedziałam, że za niedługo na moim stole znajdzie się Twoja głowa. Cały czas ty. A ja? Ja nikogo nie obchodziłam, dlatego chcę być władcą Panem, aby ludzie mnie kochali tak jak tego głupiego Snowa, który jest moją rodziną, a raczej był. - cofa się, jednak mówi dalej: - To będzie piękny rok. Nareszcie to ja się tu zacznę liczyć. A nie ty! 

- Milutko. 

3 komentarze: