Menu

sobota, 6 lutego 2016

29 ,,Jeśli Cię zobaczę, to będzie to kiedyś w innym świecie"

Cała moja Drużyna Gwiazd stoi właśnie przede mną i patrzy na mnie ze zdumieniem. Pollux, Cressida, Gale, oraz Johanna, która jak się dowiedziałam- przyłączyła się aby walczyć. Kolejną z tych walczących będzie tutejsza prezydent Paylor, która nie chciałaby przegapić okazji na widok krwi wnuczki Snowa. 

 Jedna ciepła łza spływa po moim policzku aż do półotwartych ust, które nie potrafią w tej chwili żadnego słowa wypowiedzieć. Momentalnie przypominam sobie całą przeszłość, przez którą ból w sercu się nasila, a moje ciało przestaje udzielać mi posłuszeństwa. Stoję w bezruchu i wpatruję się w nich jak w obrazek. Za chwilę przeobrażę się w krwiożerczego Kosogłosa, którego żądza zemsty będzie się nasilać z minuty na minutę. Na moim kostiumie będzie spoczywać broszka od Madge, która od razu pokazuje kim jestem. Kto by pomyślał, że mała ozdoba, może przeobrazić się w symbol buntu. 

Dzieci pobiegły do swoich rodziców, przez co mogę przestać udawać twardziela, który mówił, że potrafi ocalić każdego jak i zabić. Moje ciało zaczyna drżeć pod wpływem wiatru, a na moich ramionach pojawia się gęsia skórka spowodowana wieścią o 77 igrzyskach Głodowych, w których będę po raz kolejny uczestniczyła jako trybut i walczyła o przetrwanie. Tym razem będzie to walka z duchem Snowa, który spróbuje mnie zabić jednym dotknięciem. Sięgnę po łuk, oraz strzały,które będą przechowywane w skórzanym kołczanie. Muszę sobie przypomnieć o tym jak nienawidzę dawniejszego prezydenta. 

- Katniss, wszystko dobrze?  - pyta Cressida. -Później będziemy Cię kamerować. 

- Tak...- uśmiecham się niepewnie. - Gdzie mój strój? Przecież kosogłos musi jakoś wyglądać, a szczególnie kiedy rusza na wnuczkę Snowa. 

- Cześć, Kotna. - mówi z nutą ironii w głosie Gale.

- Cześć. - odpowiadam sucho.

- Johanno, od teraz będziemy do Ciebie mówić żołnierzu Mason. - tłumaczy Paylor.

- No niech będzie, ale mogło być lepiej. - warczy.

- Strój dostaniesz za chwilę, ponieważ już za niedługo będziemy rozpoczynać akcję ratunkową. Żołnierzu Mellark, gdzie znajduje się nasz wróg?  - pyta prezydent.

- To trochę głupie, ale w dystrykcie czwartym. Finnick jest przynętą.  - odpowiada blondyn w ciągu ledwo kilku sekund.

- Annie! - jęczę. Oni chcą ją złapać.

- Spokojnie żołnierzu Everdeen, już za niedługo wyruszamy. Musimy dostać potrzebną broń, oraz stroje. 

Podchodzi do mnie Pollux i przytula jak najmocniej, jest cały zapłakany tak jak ja. Chyba obydwoje myśleliśmy, że spotkanie nasze odbędzie się dużo później, a tu tylko pół roku, jednak nie żałuję. Drużyna 451 zaczyna krwawy początek i skończy na schwytaniu Celestii, oraz odbiciu Finnicka.



                                                                          *

- Kochanie, spokojnie. Jeszcze tylko małe poprawki. - mówi Effie,która chyba zapomniała o niespodziance, która miała być dzisiaj. Dmucha w broszkę, aby pozbyć się nadmiaru kurzu, a gdy mi ją zapina, jestem już gotowa do walki. 

- Dziękuję Ci. - cmokam ją w policzek na pożegnanie. - Effie... Gdyby coś źle poszło...

- Nic źle nie pójdzie. Jesteś Kosogłosem. Prędzej by Cię schwytali i mieli satysfakcję z tego, że mają Katniss Everdeen. Ale tak nie będzie, bo jesteś symbolem buntu, a przy Tobie zawsze będą ludzie z Twojego dystryktu. - uśmiecha się.

Słyszę szur butów i kroki, które uświadamiają mi, że jestem gotowa do walki. Jako pierwszy wyłania się zza ściany  Peeta, który patrzy na mnie z zainteresowaniem, ale też z przygnębieniem. Wygląda na dość zmartwionego. Gdy mnie przyłapuje na wpatrywaniu się w niego,  jego oczy nagle zaczynają patrzeć na kołczan pełen strzał: normalnych, zapalających i wybuchających. 

- Katniss, jedna osoba z nas, z tej dwójki przetrwa. - mówi ociężale. - I będziesz nią ty. 

- Peeta, nie! Przestań. 

- Obiecaj mi to. - jego oczy się zaszkliły, przez co moje uraniają kilka słonych łez. - Jeśli mnie kochasz, obiecaj mi to.

- Nie stracę Cię po raz kolejny! 

- Jeżeli Cię zobaczę, to będzie to kiedyś w innym świecie. 

- Nawet na to nie pozwalam!  - od razu zaczynam protestować.

- Może urodziłem się po to aby Cię chronić i po tym umrzeć? - jego głos staje się bardziej chrypliwy.

- Peeta, straciłam Prim, jeżeli Ciebie stracę, to zobaczysz mnie szybciej niż sądzisz. - nagle uświadamiam sobie, że naszej rozmowy nasłuchuje Effie, która jest cała zapłakana.

- Nie. Będziesz żyć. Szczęśliwie. Z Gale'm. - odpowiada ponuro. - Przy nim będziesz bezpieczna. Obiecał mi to.

- Co!? To już zniżasz się do takiego poziomu, że zmuszasz mnie do bycia z nim?! - zaczynam się denerwować.

- Chcę, abyś była szczęśliwa. - wzrusza ramionami.

- A ja chcę być z Tobą szczęśliwa. Na prawdę sądzisz że zapomniałabym o Tobie? 

- Jestem wciąż zmiechem, kto wie kiedy dostanę kolejny atak. Jeśli umrę wcześniej narobię mniej szkód. - mówi i muska mnie ustami. 

- Żołnierzu Everdeen i żołnierzu Mellark, ruszamy. Jeżeli mnie zabraknie, Kosogłos przejmie dowództwo. Jasne? - nagle wchodzi Paylor i tłumaczy, że gdy coś pójdzie nie po jej myśli, zostanę dowódcą Drużyny Gwiazd. 

- Tak jest. - odpowiadamy z Peetą chórem.

Głównym dla mnie zadaniem jest schwytanie wnuczki Snowa, ale mam jeszcze jedno, które sama sobie dałam. Nie dopuścić do śmierci Peety. 

2 komentarze:

  1. Kiedy czytam twój blog moja głowa automatycznie wytwarza dalszy ciąg filmu XD jakby to się działo dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko jest naprawdę boskie, ale jak czytam o tych jej lamentach to aż mnie w środku skręca od poziomu słodkości i wrodzonej głupoty głównej bohaterki ;) no, ale nie dziwię ci się ona po prostu musi taka być. Sorry, że to pierwszy komętarz, ale obiecuje, że teraz już będę chwalić cię regularnie <3

    OdpowiedzUsuń