Na osiemnaste urodziny dostałam piękny łuk, a teraz niespodzianką będzie wojna. Właśnie podczas niej, zanurzę się w jej czeluściach, a ta będzie się cieszyć, bo z niej zapewne nie wyjdę.
Wiatr opatula mnie swoim chłodnym oddechem, a ja unoszę się na fali złotego światła. Dodaje mi to niewidzialnych skrzydeł, jak tlen, który daje nam życie.
Po śpiewce życzeń, grzecznie podziękowałam i wybiegłam, aby nie mieli wielkich pretensji, że zepsułam sobie niespodziankę.
Siadam na jednej z pobliskich ławek nie zważając na przechodniów w kolorowych ubraniach, przypominających papugi albo flamingi.
Po śpiewce życzeń, grzecznie podziękowałam i wybiegłam, aby nie mieli wielkich pretensji, że zepsułam sobie niespodziankę.
Siadam na jednej z pobliskich ławek nie zważając na przechodniów w kolorowych ubraniach, przypominających papugi albo flamingi.
Czemu robią z siebie takie pośmiewisko? Czemu po śmierci Snowa wyglądają tak samo?
Nie powinni zmienić czegoś w swoim ekskluzywnym życiu? Na przykład tego, aby nie byli samolubni i chciwi?
Wiem, że już zaraz ktoś znajomy tu przyjdzie. Tak jak mówiłam, rzucił się w bieg Peeta, aby ze mną porozmawiać, tak jak kiedyś. Tak jak wcześniej...Ale co tym razem wymyśli? Skłamie? A może mnie skrzywdzi? Tylko takie mi się nasuwają myśli.
Rozsiada się obok mnie i od razu się odzywa.
- Wszystkiego najlepszego.- uśmiecha się lekko.
- Ah. Dziękuję.
Po jego słowach czuję niedosyt, dlaczego jest taki małomówny?
- Mogę wiedzieć... co jest w tych pudłach?
- Jeszcze nie czas, Katniss. - jego słowa aż wpływają na moje samopoczucie. Ze smutnej zmieniam się w wesołą.
- Ale czemu nie teraz?
- Bo jeszcze nie teraz.
- Aha. - marszczę brwi. - Dzięki za wytłumaczenie.
Odwraca wzrok.
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz? - pytam.
- Nie nienawidzę Cię.
- Nie kłam, Peeta.
- Nie kłamię. - mówi lekko wytrącony z równowagi. -Chcę Cię nienawidzić. Myślę, że cię nienawidzę. Marzę o tym, aby Cię nienawidzić. Ale kiedy Cię widzę, wiem, że tak nie jest.- odpiera zimno. - Rozumiesz?
- Mhm, nie za bardzo. - po moich słowach zapada cisza.
- Ehh... Te pudła czekają na właściwy dzień, okej?
- Na właściwy dzień. - powtarzam cicho.
- Tak. I nikt tego dnia nie zepsuje. W sensie, że nie dzisiaj, tylko kiedyś. - spojrzał na mnie jakby z wyrzutem, że tak bardzo go męczę.
- Nigdy nie byłeś tak pewny siebie. - odpieram zdziwiona.
- A ty taka męcząca. - w jego oczach widzę tańczące płomyki. Chyba za bardzo się wciągnęłam.
- Wciąż nie odwołujesz swoich słów o tym, że mnie nie nienawidzisz? - kolejne pytanie, które powinno go zdenerwować wylatuje z moich ust. - Peeta, wyraźnie widać Twoją postawę, kiedy ze mną rozmawiasz. To wszystko się psuje. A wiesz od kiedy czuję, że ta nasza relacja jest inna?- nie czekam na jego odpowiedź. - Od czasu, kiedy wyjechałeś. Rozumiem, że jesteś inny przez tortu...
Od razu mi przerywa, co mnie jeszcze bardziej szokuje:
- NIE WYMAWIAJ TEGO SŁOWA! - syczy wściekły. - Próbuję być taki sam jak przedtem! Ale nie potrafię, Katniss! Nie potrafię!
Wstaje i podnosi rękę, jakby chciał mnie skrzywdzić.
Ale zamiast tego łapie mnie za podbródek, abyśmy zachowali kontakt wzrokowy. Bierze głęboki wdech i zamyka oczy, aby się nieco rozluźnić. Czuję, jakby moje serce było z ołowiu. Na swoich ustach czuję jego oddech. Pamiętam tamte chwile, gdzie wiedziałam jak najlepiej go uspokajać. Niepewnie przytulam go, a on wygląda na zdziwionego. Tym razem to on patrzył na mnie spode łba, a nie ja. Uświadamiam sobie, że zmienił się. Jest pewniejszy, agresywniejszy i silniejszy. Ale wiem, że to jest ten sam chłopak, serce posiada takie samo. Czy to na lepsze wychodzi? Nie mam pojęcia. Kiedyś był taki wrażliwy, taki czasem nawet niezdecydowany. A teraz? Teraz zachowuje się jak... Ja w przeszłości.
Głaszczę go po jego jedwabistych jasnych włosach, a on się nie wyrywa. Wie, co mam zamiar zrobić. Pogodzić się z nim.
- Nie chcesz zakończyć tych wszystkich rozdziałów i zacząć od nowa? - pytam, a on odwzajemnia uścisk. Jest taki silny.
- To wszystko jest takie ciężkie - targają go niewiarygodnie silne emocje.
- Oczywiście, że tak. - przyznaję z trudem.
- Jestem potworem. Zmiechem. Czemu nie potrafisz przytaknąć?
- Nie mogę kłamać. - mój głos zaczyna drżeć.
- A więc...- zaczyna. - Tylko ja wiem kim jestem. Byłbym człowiekiem, ale ukradł mi ktoś duszę.
- Kto byłby do tego zdolny?
- No nie wiem, na przykład ty. - mówi z dziwnym spokojem.
- Ja?
- Tak. - odpycha mnie od siebie i odchodzi.
Co to oznacza? Znowu mówi zagadkami, choć nie wiem, czy można to tak nazwać. Ukradłam mu duszę, w zamian wręczam mu spokój i ukojenie. Jeszcze wcześniej powiedział, że myśli, że mnie nienawidzi i że o tym marzy. A potem, że to nie prawda. Czy to możliwe, że mnie jeszcze kocha? Czy jeszcze darzy mnie tym uczuciem, a boi się do tego przyznać? Ja sama nie wiem co do niego czuję. Może w rzeczywistości chowam to co nie chcę, aby się ukazało przed jego obliczem. Już nic nie stanie mi na drodze. Muszę odzyskać Peete Mellarka. Bez wzgląd na wszystko, ale nie zwątpię w tą miłość. Zapomnę o okropnej przeszłości i zostanę kochającą go kobietą, nie żałujących decyzji podjętych przez nas samych.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taak! Przepraszam za małe opóźnienie publikacji :c Ale mam nadzieję, że się rozdział podoba, bo się bardzo starałam :)
Opóźnienie spowodowane zostało niechęcią do pisania, no i wyjazdem taty za granicę do pracy na parę miesięcy. Ale głowa do góry! Jeszcze go przecież zobaczę :)
Oczywiście nie jest ten rozdział z tych dłuższych, ale liczy się przecież jakość? Chyba nie jest aż tak źle, no nie? ^^
Zobaczymy jak pójdzie z komentarzami i wyświetleniami. Jeśli się trochę połapiecie, że opinia wasza jest mi bardzo potrzebna, to rozdziały będą częściej wstawiane, a niechęć zniknie do pisania :D
No to być może do soboty ;) Prosiłabym o te komentarze, bo dokładne pisanie to nie lada wyzwanie xD
Nie powinni zmienić czegoś w swoim ekskluzywnym życiu? Na przykład tego, aby nie byli samolubni i chciwi?
Wiem, że już zaraz ktoś znajomy tu przyjdzie. Tak jak mówiłam, rzucił się w bieg Peeta, aby ze mną porozmawiać, tak jak kiedyś. Tak jak wcześniej...Ale co tym razem wymyśli? Skłamie? A może mnie skrzywdzi? Tylko takie mi się nasuwają myśli.
Rozsiada się obok mnie i od razu się odzywa.
- Wszystkiego najlepszego.- uśmiecha się lekko.
- Ah. Dziękuję.
Po jego słowach czuję niedosyt, dlaczego jest taki małomówny?
- Mogę wiedzieć... co jest w tych pudłach?
- Jeszcze nie czas, Katniss. - jego słowa aż wpływają na moje samopoczucie. Ze smutnej zmieniam się w wesołą.
- Ale czemu nie teraz?
- Bo jeszcze nie teraz.
- Aha. - marszczę brwi. - Dzięki za wytłumaczenie.
Odwraca wzrok.
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz? - pytam.
- Nie nienawidzę Cię.
- Nie kłam, Peeta.
- Nie kłamię. - mówi lekko wytrącony z równowagi. -Chcę Cię nienawidzić. Myślę, że cię nienawidzę. Marzę o tym, aby Cię nienawidzić. Ale kiedy Cię widzę, wiem, że tak nie jest.- odpiera zimno. - Rozumiesz?
- Mhm, nie za bardzo. - po moich słowach zapada cisza.
- Ehh... Te pudła czekają na właściwy dzień, okej?
- Na właściwy dzień. - powtarzam cicho.
- Tak. I nikt tego dnia nie zepsuje. W sensie, że nie dzisiaj, tylko kiedyś. - spojrzał na mnie jakby z wyrzutem, że tak bardzo go męczę.
- Nigdy nie byłeś tak pewny siebie. - odpieram zdziwiona.
- A ty taka męcząca. - w jego oczach widzę tańczące płomyki. Chyba za bardzo się wciągnęłam.
- Wciąż nie odwołujesz swoich słów o tym, że mnie nie nienawidzisz? - kolejne pytanie, które powinno go zdenerwować wylatuje z moich ust. - Peeta, wyraźnie widać Twoją postawę, kiedy ze mną rozmawiasz. To wszystko się psuje. A wiesz od kiedy czuję, że ta nasza relacja jest inna?- nie czekam na jego odpowiedź. - Od czasu, kiedy wyjechałeś. Rozumiem, że jesteś inny przez tortu...
Od razu mi przerywa, co mnie jeszcze bardziej szokuje:
- NIE WYMAWIAJ TEGO SŁOWA! - syczy wściekły. - Próbuję być taki sam jak przedtem! Ale nie potrafię, Katniss! Nie potrafię!
Wstaje i podnosi rękę, jakby chciał mnie skrzywdzić.
Ale zamiast tego łapie mnie za podbródek, abyśmy zachowali kontakt wzrokowy. Bierze głęboki wdech i zamyka oczy, aby się nieco rozluźnić. Czuję, jakby moje serce było z ołowiu. Na swoich ustach czuję jego oddech. Pamiętam tamte chwile, gdzie wiedziałam jak najlepiej go uspokajać. Niepewnie przytulam go, a on wygląda na zdziwionego. Tym razem to on patrzył na mnie spode łba, a nie ja. Uświadamiam sobie, że zmienił się. Jest pewniejszy, agresywniejszy i silniejszy. Ale wiem, że to jest ten sam chłopak, serce posiada takie samo. Czy to na lepsze wychodzi? Nie mam pojęcia. Kiedyś był taki wrażliwy, taki czasem nawet niezdecydowany. A teraz? Teraz zachowuje się jak... Ja w przeszłości.
Głaszczę go po jego jedwabistych jasnych włosach, a on się nie wyrywa. Wie, co mam zamiar zrobić. Pogodzić się z nim.
- Nie chcesz zakończyć tych wszystkich rozdziałów i zacząć od nowa? - pytam, a on odwzajemnia uścisk. Jest taki silny.
- To wszystko jest takie ciężkie - targają go niewiarygodnie silne emocje.
- Oczywiście, że tak. - przyznaję z trudem.
- Jestem potworem. Zmiechem. Czemu nie potrafisz przytaknąć?
- Nie mogę kłamać. - mój głos zaczyna drżeć.
- A więc...- zaczyna. - Tylko ja wiem kim jestem. Byłbym człowiekiem, ale ukradł mi ktoś duszę.
- Kto byłby do tego zdolny?
- No nie wiem, na przykład ty. - mówi z dziwnym spokojem.
- Ja?
- Tak. - odpycha mnie od siebie i odchodzi.
Co to oznacza? Znowu mówi zagadkami, choć nie wiem, czy można to tak nazwać. Ukradłam mu duszę, w zamian wręczam mu spokój i ukojenie. Jeszcze wcześniej powiedział, że myśli, że mnie nienawidzi i że o tym marzy. A potem, że to nie prawda. Czy to możliwe, że mnie jeszcze kocha? Czy jeszcze darzy mnie tym uczuciem, a boi się do tego przyznać? Ja sama nie wiem co do niego czuję. Może w rzeczywistości chowam to co nie chcę, aby się ukazało przed jego obliczem. Już nic nie stanie mi na drodze. Muszę odzyskać Peete Mellarka. Bez wzgląd na wszystko, ale nie zwątpię w tą miłość. Zapomnę o okropnej przeszłości i zostanę kochającą go kobietą, nie żałujących decyzji podjętych przez nas samych.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taak! Przepraszam za małe opóźnienie publikacji :c Ale mam nadzieję, że się rozdział podoba, bo się bardzo starałam :)
Opóźnienie spowodowane zostało niechęcią do pisania, no i wyjazdem taty za granicę do pracy na parę miesięcy. Ale głowa do góry! Jeszcze go przecież zobaczę :)
Oczywiście nie jest ten rozdział z tych dłuższych, ale liczy się przecież jakość? Chyba nie jest aż tak źle, no nie? ^^
Zobaczymy jak pójdzie z komentarzami i wyświetleniami. Jeśli się trochę połapiecie, że opinia wasza jest mi bardzo potrzebna, to rozdziały będą częściej wstawiane, a niechęć zniknie do pisania :D
No to być może do soboty ;) Prosiłabym o te komentarze, bo dokładne pisanie to nie lada wyzwanie xD
Niedawno poznalam twojego bloga i od razu przeczytalam wszystkie rozdziały ( niedawno czyli wczoraj 😂). Piszesz tak ładnie, ze cały wieczór nie mogłam oderwać wzroku od telefonu! Rozdział jest cudowny! I taki prawdziwy😍😍😍😍 Załamałam się po tej akcji z Katniss i Peetą. Zaraz się kochają, zaraz nie, zworty akcji są mega i dlatego podobają mi się twoje rozdziały i wg są takie super!!! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo juz czego czytać nie mam ! 😂😂😂
OdpowiedzUsuńHahahaha :D Cieszę się że tak szybko pochłonęłaś moje rozdziały, dla mnie to trochę zaskakujące bo nie jestem z nich zadowolona, a głównie z samych początkowych XD
UsuńSama Katniss jest załamana patrząc na Peete
Dziękujee, wiesz, podsunę Ci pewien pomysł: A, nie. Nie mam pomysłu na zabicie nudy :P
Płonący Kosogłos
Wreszcie doczekałam się kolejnego rozdziału! Jak zwykle jest świetny ;-). Teraz tylko czekam na kolejne losy Percy'ego
OdpowiedzUsuńDziękuję, na blogu o Percy'm też za niedługo coś się pojawi. Należy po prostu uzbroić się w cierpliwość :D Może wytrwasz do następnego tygodnia? Coś w poniedziałek raczej wrzucę ^^
UsuńOmg ! Rozdział wspaniały , tylko szkoda , że taki krótki . Fajnie by było gdybyś wstwiała rozdziały trochę częściej. Ale to przecież twój blog. To ja czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuń~Willow
Dziękuję. Wiem, że byłoby fajniej i ja sama bym chciała, ale najpierw do pisania musi mnie coś zmotywować, wy :)
UsuńMam nadzieję, że ta aktywność zwiększy się w wakacje :D
Płonący Kosogłos
Rozdział genialny :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał, pomimo tego, że ciut krótki. Chociaż może...? Nie, jednak wolę dłuższe :)
Ach...! To było takie urocze, jak Katniss uspokoiła Peetę. Przypomniało mi to prawdziwych bohaterów z książko. Bo cóż...
Nie wiem, czemu zrobiłaś z Peety takiego potwora :C Z każdym rozdziałem uświadamiam sobie, jaki on jest inny, niemiły, szorstki i *wybacz za określenie* chwilami po prostu chamski. Jego rozmowy z Katniss wyglądają zupełni e inaczej niż kiedyś, są sztywne i pozbawione uczuć. Nie wiem czy tak będzie już zawsze, ale mam WIELKĄ nadzieję, że to się niedługo zmieni.
Tęsknię za dawnym Peetą, dawną Katniss, ich dawnymi rozmowami i dawną miłością - teraz są to dla mnei zupełnie obce osoby. :C
Co nie wyklucza tego, że rozdział cudowny ;)
I ciągle ciekawi mnie, co jest w tych pudłach :D
Viks
No wiem, powinnam wstawić dłuższy rozdział, ale szmuteł mnie opanował i... i tak jakoś wyszło :P
UsuńNie będę się oczywiście tłumaczyć, dlaczego Peeta się zmienił, to wszystko wyjaśni się samo, może przeszedł transformacje w wampira, że się taki nie miły zrobił? XD
Może chociaż trochę wyjaśni się w tym następnym rozdziale.
Dziękuje :3 Spokojnie, już długo nie potęsknisz...
Płonący Kosogłos
Hej,hej ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny przyznaję ^^
Te zwroty akcji ehh ;D
przepraszam ze mnie nie było ♡
czekam na kolejny ^^
Heeeeeeeeeeeeeeeeeej ^^ XD
UsuńWybaczone, właśnie zaczęłam się też martwić, bo czekam u ciebie na rozdział i ni ma, ni ma no :C
Mam nadzieję, że za niedługo się pojawi, czekam zniecierpliwiona.
Dziękuję <3
Płonący Kosogłos