Menu

sobota, 25 czerwca 2016

51 ,,Rzemyk z ciastkiem"

Narracja trzecioosobowa

PAUL 

Usiadł swobodnie na obrotowym fotelu trzymając jedno z pamiątkowych zdjęć w obramowaniu. 
Roześmiana, z kręconymi złotymi włosami i pięknymi niebieskimi oczami, wyglądała jak księżniczka.Och Grace, dlaczego?, pomyślał zrozpaczony.
Na jej głowę kapnęły trzy mało zauważalne łzy. Nie mogę płakać, próbował się zmotywować. Muszę być silny, napełniony energią. 

Ale szczęście mógł znaleźć tylko przy niej. Obejmując ją, obdarowując pocałunkami. Chciał z nią uciec, ale nie zdążył. Nie mógł znieść myśli, że ona kocha obu. Że to co Katniss powiedziała, mogło być prawdą. To nie brata najbardziej winił za śmierć jego ukochanej, tylko samego siebie. Nie miał zamiaru nazywać go bratem, ale czasem czuł takie małe kłucie w sercu, kiedy było wspominane jego imię.

- Peeta Mellark znowu zostanie ojcem. 

-Peeta Mellark wygrał igrzyska śmierci. 

-Peeta Mellark zrywa całą więź z żoną, Katniss Everdeen.

Zaraz. Skoro się niby rozwiedli, dlaczego ma się mścić? W sumie wydawało mu się, że Katniss jest całkiem okej, a nawet piękniejsza od Grace, jeśli chodzi o charakter i twarz. Nie chciał, aby to ona ucierpiała, tylko Peeta. A tak po za tym nie tylko z powodu Grace uciekł z dwunastki, lecz z tajemnicy matki, która go wręcz przeraziła. Nie dorósł do odczuwania tak ogromnego bólu, ani do noszenia takiego ciężaru, który go obezwładnił. Odsunął od świata, przyjaciół. Gdy był już w Kapitolu, współczuł rodzeństwu, że nie może ich ze sobą zabrać. Nie dał rady z nimi zostać, pokazałby, że jest słaby i nie warty uwagi.
Stracił braci, siostry i ukochaną w tym samym czasie. Czy jest coś gorszego?
Nienawidził rodziców za to niezrozumienie, odizolowanie i każde ich kłamstwa. A w dodatku za poniżenie przed najlepszymi przyjaciółmi, w skutek czego ich stracił. W sumie nie mógł nazwać ich ,,prawdziwymi", lecz ,,fałszywymi". Przyjaźń uczy pracy w zespole i zrozumienia. A tego u nich nie znalazł.

W końcu ktoś go zrozumiał. Choć była młodsza, to darzyła go miłością i zaufaniem. Nauczyła walki, znalezienia w sobie urodzonego przywódcy. Kiedy stało się coś złego, nie powiedziała: ,,Przykro mi, będzie dobrze."
Dlatego ją uwielbiał. Tylko Celestia wprawiała go w dobry nastrój. Dzięki niej został w pałacu Snowa. Otaczało go złoto, bogactwo. Bawił się kobietami. Choć... Nie dostarczała mu informacji, skąd miałby mieć pewność że Katniss na pewno nie jest z Peetą?
A potem... A potem wnuczka prezydenta uciekła jak jakiś przestraszony szczur. Teraz go wezwała, mówiąc, że ma plan, aby się zemścić na niej. Oboje jej nienawidzili, więc były ogromne szanse, aby to wszystko się powiodło. 
Paul nie spodziewał się jednak, że ją polubi. Sądził, że będzie nudna, nie obdarzona urodą. Ale patrząc z bliska była piękna, skromna, chytra i przede wszystkim wojownicza. Takie najbardziej lubił. Gdy z nią rozmawiał, otoczyła go fala ciepła.

Myślał nawet jakby to było, gdyby przeciwstawił się Celestii i uratował Katniss. Ale to nie wchodziło w grę. Musi odzyskać honor i szacunek.

Dzisiaj znowu ma się z nią spotkać, a w późniejszym czasie pokazać się Peecie z tej gorszej strony, jaką oczywiście zna. Miał nadzieję, że dziewczyna nic mu nie mówiła o spotkaniu, o co ją prosił.


-Oczami Katniss-


Nie mam pojęcia dlaczego przyszła Johanna, ale nawet gdybym wiedziała, to czułabym się tak samo. Zawstydzona. Szczęśliwa. Rozbawiona.

- Aha. - odparła Jo w zamyśleniu.- Peeta strasznie dużo wypił i zamiast do swojej, przyszedł do Twojej sypialni?

- No tak. - potakuję. 

- A dlaczego jesteście nadzy? 

Peeta patrzy na mnie zakłopotany i przerażony. 

- Przyleciały pegazy i kazały nam się rozbierać. - mówię szybko.

Blondyn wybucha śmiechem, a Jo uśmiecha się znacząco. 

- Na ścianie są ślady szminki, na jego szyi też. - marszczy brwi.

- Modelki były jeźdźcami pegazów? - syn piekarza próbuje tłumić śmiech.

- Moje biedaki. - przytuliła nas oboje.

- Eee - próbuję się wyrwać, ale jest zbyt silna. - Jo, możemy się ubrać? 

- Tak! Tylko jak już stąd wyjdziecie, to pomóżcie mi wyciągnąć nogę z tej wazy!- krzyknęła. - Annie nie uwierzy!

Spoważnieliśmy. 

- Nic jej nie mów, proszę. - przegryzam wargę.

- Ehh, no dobra. Odpuszczę sobie. Obiecuję wam jednak, że dopadnę te pegazy! Uduszę je gołymi rękoma! 

- Dziękuję. - uśmiecham się.

Wyszła w podskokach. W sumie to w podskokU. Śmiesznie wygląda z tym naczyniem. Kto tą wazę postawił przy drzwiach? 

Opadam na łóżko wyczerpana przesłuchaniem. Peeta zatacza nade mną krąg rękami, jakby chciał pokazać ile trzeba było wykorzystać wyobraźni, by opowiedzieć taki stek bzdur Jo. 

- I co, Peeta? Tak trudno było powiedzieć, o co biega?

- Tak. - mówi z dezaprobatą. - W coś ty mnie do diabła wkręciła? 

- No nie wiem. Lepiej ty sam sobie odpowiedz. 

- Nie słynę z odpowiadania na własne pytania. - mamrocze.- Czy możesz mi coś obiecać?

- Aha.

- Nikomu nie mów o planach Paula i Celestii. Już Ciebie naraziłem na niebezpieczeństwo. - wzdycha. - Może chociaż oszczędźmy naszych przyjaciół?

- Dobra myśl. 

- Dziękuję. - ujmuje moją twarz w swoich dłoniach. - Wiesz dlaczego. Posiadanie zbyt wielu przyjaciół może mnie zgubić, a tym bardziej lojalność wobec nich. Często podejmuję pochopnie decyzje, ale uświadamiam sobie, że nie jest to wada. Poznałaś mój sekret, daj mi poznać teraz swój. 

- Hmm, jestem impulsywna. - odpieram. - Nie umiem kłamać. Znasz mnie dostatecznie dobrze, abyśmy żyli do śmierci razem. Wyobrażasz to sobie? Poznajemy siebie nawet na łożu śmierci.

Na to pochmurnieje. 

- Ja mówię tak ładnie, a ty gadasz o śmierci. Jesteś urodzoną buntowniczką, a ja? Marnym piekarzem, który nie umie nawet walczyć bochnem chleba. - mówi. - Jestem ciekaw jakim cudem moim typem jest waleczna, nie mająca litości kobieta. Jestem pewien, że Paul dzieli to ze mną. 

Skoro już zmienił temat...

- Musimy o nim porozmawiać, Peeta. Wiem, że Ci się to nie podoba, ale zrozum. Założę się, że sprzymierzył się z Celestią tylko dlatego, bo pomyślał, że to ty zabiłeś Grace. Nie mógł mścić się na Tobie, więc sposobem jego jest zemsta na mnie. 

- Wiem. - na jego twarzy widzę grymas bólu. - On chce Cię obrócić przeciw mnie. 

- Chcę go bliżej poznać. - decyduję się to powiedzieć.

Peeta podskakuje jakby prąd przebiegł mu przez całe ciało.

- Pogięło Cię?! 

- Można powiedzieć, że tak. - mruczę. - Moja pierwsza część planu. Nie zawiedzie, ja wiem co robię. Muszę iść się z nim spotkać, aby nie nabierał podejrzeń.

- Nie puszczę Cię. - mówi. - Po tym co się stało...

- Rozumiem. - uśmiecham się. - Zaufaj mi. - ubieram się. - Moja przysięga ostatnim tchem dochowana będzie. Nic mi się nie stanie, obiecuję. Wrócę wieczorem. 

- Dziwnie mówisz. - unosi brwi. - A co jeśli nie wrócisz koło tej godziny? Załóżmy że ustalona godzina to; siódma. 

- Będzie to dla Ciebie sygnał. Wtedy nie cofniesz się przed niczym. Tyle, że nie wykażesz się, bo Paul nic mi nie zrobi.

- Tak sądzisz? - pyta nieprzekonany. - Nie znasz go.

- Po prostu... Zaufaj mi. W tej chwili moim zdaniem jest to najważniejsze. 

- W takim razie dobrze. - poddaje się. - Ale lepiej dmuchać na zimno, Katniss. Kiedyś przejedziesz się na tym; Zaufaj mi. 

Próbuję tłumić śmiech. 

- Nie jestem bezbronna. Dobrze wiesz jak walczę. Potrafię się obronić. Prędzej ja powinnam Ciebie chronić. 

- Bo ty nie wiesz co ja na prawdę robiłem w Kapitolu... - pomrukuje cicho pod nosem, a co dziwne udało mi się usłyszeć jego słowa. 

Udaję, że tego nie słyszę. 



***
-Oczami Peety-

Wyszła jakieś dziesięć minut temu. Miałem się ubrać, ale Johanna wparowała do jej sypialni z przytupem. Nie wygląda w tym momencie na wesołą, lecz śmiertelnie poważną, jakby przed chwilą zamieniła się w ducha. Skórę ma bladą, a twarz białą jak kreda. Gdyby nie to, że się dalej porusza, uznałbym ją za nieboszczyka. Sądzę, że dobrze by się nadała w pracy cmentarnego, nie ulękłaby się przed niczym, a tym bardziej przez niepokojącym skowytem psów, bądź wiatrem, który mógłbym uznać za jęki nieszczęśliwych ludzkich dusz błąkających się samotnie po cmentarzu. 

- Słuchaj, kolo. - łapie mnie za ramię. Dobrze, że już się ubrałem. - Mamy sporo do obgadania.

- Katniss zdjęła Ci tę wazę? - pytam.

- Sama sobie poradziłam, kolo. 

- Może na początek... Nie mów do mnie: ,,kolo" - pstrykam palcami. - A po drugie, dlaczego wyglądasz, jakbyś miała mnie zaraz zabić? 

- Najpierw przyszłam Cię zabić, a potem podziękować. 

- Hmm, to może najpierw mi podziękuj. Tyle, że za co? - wytrzeszczam oczy. 

- Poprawiło jej się. - siada obok mnie wciąż wrogo na mnie patrząc. - Uśmiecha się, śmieje się częściej. Tylko ty ją możesz uszczęśliwić. - słyszę jej oddech. - Słuchaj,nie jestem głupia, nie nabiorę się na jakieś pegazy i jednorożce. 

- Ooo, a już myślałem. - udaję zawód. 

- Ale mam też do Ciebie pretensje, więcej ich jest od wdzięczności. Prawie rok robiła sobie żmudne nadzieje, że wrócisz. Przesiedziała w domu samotnie przez kilka tygodni.Nie chciało jej się nawet polować. Żyła w rozpaczy i bólu myśląc, że nie żyjesz. A to była sztuczka Paylor. Spędziła pół roku w szpitalu, aż w końcu podcięła sobie żyły. Człowieku, ja Cię nienawidzę. - ostatnie słowa wymawia powoli, aby to do mnie dotarło raz na zawsze. - Odtrącałeś ją, a teraz niby zakochany? 

- To nie tak jak myślisz, Johanno.

- Ona ci obiecała, że wróci, że nic się jej nie stanie. Ja  obiecuję, że skopię ci kiedyś tyłek, że nigdy się nie pozbierasz. - warczy. - Lepiej schowaj się w piecu, może tam znajdziesz schronienie przed potężną Johanną z siódemki. 

- Nie skorzystam. - naśladuję jej głos, co brzmi śmiesznie. 

- Pamiętaj, że jestem starsza i umiem się bić. 

Znowu myślą, że są lepsze. Ale nie mają pojęcia co robiłem w Kapitolu. Oczywiście prócz leczenia. 
Kiedyś się wykażę, pokażę na co mnie stać. Wykorzystam tą umiejętność przy Paulu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i jest kolejny rozdział! Trochę się napracowałam! Narracja trzecioosobowa nie jest w moim stylu, ale tak jakoś pomyślałam, że dobrze by było zrobić jakąś zmianę i perspektywa Paula pojawi się kiedy indziej. 

5 komentarzy=next

Nie miałam okazji wam podziękować za 20000 wyświetleń! Jesteście cudowni ;* Mam nadzieję, że to nie ostatnie 20 tyś wyświetleń :) 
Dobrze by było wcisnąć z Twojej strony: ,,Prześlij komentarz"

A! I zapraszam na drugiego bloga o półbogach! :) ------> Klik

Miłych wakacji! :D 

Płonący Kosogłos

14 komentarzy:

  1. Aaaa pierwsza!!!! Ja zaraz skomentuje rozdział tak bardziej, bo dopiero zaraz go znaczne czytać. Chciałam pierwsza skomentować 😂😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak! :
    Strasznie trzymasz w napięciu i szczerze mówiąc na początek rozdziału w ogóle nie wiedziałam o co chodzi dlatego czytałam zdania po 3,4 razy :D. Dopiero po chwili skapnęłam się, że to narracja 3 - osobowa a nie przeczytałam tego na początku " Narracja trzecioosobowa
    PAUL " :D i się skompromitowałam teraz ... :DDDD
    No, ale do rzeczy! Jak już mówiłam napięcie jest i te pegazy to mnie rozwaliły xDD. :) Zaczynam się obawiać co, do tego co zamierza Peeta. I ta sprawa z tym Paul'em to nadal mi coś tak śmierdzi .... Jakoś nie potrafię się do niego na razie przekonać, ale myślę, że okaże się być " dobry " i nie mieć złych zamiarów w stosunku do Katniss czy kogokolwiek . :) Johanna też potrafi rozbawić :D . Zdaje mi się, że coś się szykuję ..... Rozdział moim zdaniem jak zwykle super, gratuluję tak dużej liczby wyświetleń i życzę jeszcze o stokroć razy więcej! :D ( W sumie hmmm, jak by tu się dziwić, w końcu rozdziały miód malinka, blog zaisty). Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu i moim zdaniem narracja trzeciej osoby bardzo dobrze wyszła, chociaż ja się trochę pogubiłam, w tej całej sprawie z Grace i w ogóle musze jeszcze chyba raz przeczytać ten i poprzedni rozdział :). CZEKAM!♥
    PS. Ludzie komentujcie bo ja chcę już kolejny rozdział! Jak czytacie to komentujcie! :D
    Pozdrawiam i także życzę pięknych, cudownych, zdrowych i wspólnie z rodziną spędzonych wakacji, no i dużo wakacyjnej weny do pisania rozdziałów :).
    Trochę się rozpisałam ... :D





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, z tą narracją może być różnie, ale cieszę się, że Ci się podobało :D Dziękuję <3

      Usuń
  3. Heej.
    Wiem, że długo nie komentowałam, ale miałam kilka kłopotów, które na miesiąc odcięły mnie od świata IŚ. Jest mi strasznie głupio. Jednak mimo wszystko jestem i mam zamiar dalej komentować Twoje cudne dzieła :D
    Osz ty... Walisz takimi rozdziałami, że normalnie spadam z krzesła! Tak trzymasz w napięciu, zaciekawiasz, że... Nawet nie wiem, jak to określić.
    I Paul... On jest taki... Zdobył moje serce♥ Może i jest zły, może i stoi po tej ,,ciemnej stronie mocy", jednak jest w nim coś takiego, co naprawdę mnie zachwyciło. Może jego uczucia, to oddanie wobec Grace? Jego zachowanie wobec Katniss? Sama nie wiem... Gdyby nie to, że Katniss właśnie zeszłą się z Peetą, trzymałabym kciuki za to, aby była z Paulem :)
    Jeszcze raz przepraszam za niekomentowanie i czekam ma kolejne wpisy :*
    Viks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, już znam powody :D
      Tak wiem, nie mogę Ci dorównać w pisaniu, ale się staram ;-;
      No! Nareszcie ktoś się trafił, komu spodobał się Paul, jeszcze bardziej Ci się spodoba, obiecuję <3

      Teraz ja czekam na twojego posta ^^

      Płonący Kosogłos

      Usuń
  4. Zaczepiste! A ta narracja trzecioosobowa? Cudowna! Rozdział bardzo mi się podobał. Pegazy? Modelki? Kobieto! Ty chcesz żebym przez te ich teksty umarła ze śmiechu? Z niecierpliwością czekam na next i bardzo bym prosiła, żeby było więcej tej ,,nowej" narracji, bo czyta się bardzo dobrze.
    PS. Emanuję energią po wczorajszym meczu! Ronaldo, nic się nie stało! :)
    PS2. Zdjęli mi szynę! Idę pisać rozdział!
    WENY!
    L.H.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo tak, ten pomysł z pegazami wpadł mi do głowy od razu :")
      Sądzę, że będzie jeszcze ta narracja trzecioosobowa, ale jeszcze nie umiem tak dobrze pisać, żeby ją tutaj ,,usadowić".

      Cóż za kibice <3 Cieszę się razem z tobą, brak szyny= nowy, dłuższy rozdział ^^

      Płonący Kosogłos

      Usuń
  5. Oooooo słodziutko. Niec Peeta skopie zad Paulowi i noech Joahnna się przekona do Peety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paul jest zły, ale ma ku temu powody ;)
      Johanna zawsze jest uparta, więc... :D

      Płonący Kosogłos

      Usuń
  6. Primo:Przepraszam za tak długą nieobecność za dużo spraw na głowie a za mało czasu :(
    Wogule zaje .. fajny rozdział zwłaszcza momenty z Johanną (w sumie to Jo tego nie ogarniesz xD) To chyba tyle co narazie chciałam napisać, lecę nadrabiać zaległości c;
    Do przeczytania w przyszłości
    Olverd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wogule śliczny gif :*

      Usuń
    2. Nic nie szkodzi, ważne że nie zapomniałaś o moim blogu D: (chyba? xD)
      Staram się przeplatać tą złowieszczą Johannę z zabawniejszą, aby nadawać lekki posmak niektórym smutnym rozdziałom :D
      Czekam na posta u Ciebie! :D

      Płonący Kosogłos

      Usuń